Następnego
dnia zdecydowaliśmy się pojechać razem do szpitala. Chyba wszyscy polubili taką wersje
Leni. Na miejscu byliśmy lekko po 10. Przywitaliśmy się z pielęgniarkami i
poszliśmy w stronę sali Leny. Gdy weszliśmy była w trakcie rozmowy z lekarzem.
-Jak badania
dobrze wyjdą po południu będzie pani mogła wyjść. – Tylko tyle usłyszałem z rozmowy, ale te
słowa mnie bardzo ucieszyły. – Możecie wejść, ale tylko na chwilę, bo zaraz
pacjentka idzie na badania. Tym razem każdy spokojnie wszedł. Dokładnie tak jak
wczoraj usiadłem na jej łóżku, a reszta opierała się o ścianę, lub o łóżko.
-To, co
gramy w pytania? – Zapytałem.
-Ok, ale
dziś jest trochę inaczej. Razem zadajecie jedno pytanie.
-Ej, to za
mało. – Oburzył się Niall
-Oj tam.
Mówi się trudno. Dacie radę.
-No ok, ale musimy
się naradzić. – Podszedłem do chłopaków, by powiedzieć im, jakie mam pytanie.
-Ja mam
idealne pytanie. Spytamy jej się, co o nas myśli. Jak nas oceniała przy każdym spotkaniu. Co wy na to? – Wszyscy
przytaknęli głowami, co oznaczało, że się zgadzają.
-Mamy. Masz
nam powiedzieć, co o nas myślisz. Ale nie jednym zdaniem. –Po jej minie można
było zobaczyć, że się tego nie spodziewała.
-Ok. Trochę
będzie ciężko, ale dam radę. Ze względu na Karolinę, znałam wasz wcześniej.
Według jej jesteście super, ja miałam na ten temat inne zdania, ponieważ od jakiegoś
czasu unikam muzyki. Na początku wkurzył mnie Loui. Potraktował mnie jak jakąś
zabawkę, a ja tego nie lubię. Ma to wpływ moja przeszłość, ale nie chce o tym
gadać. Potem spotkałam was na sesji zdjęciowej. Na siłę próbowaliście zmienić
moje zdanie na was temat. Uważam, że jeśli mam kogoś polubić to zrobię to, ale
sama. Wytykaliście mi moją prace, nie wiedząc dokładnie, na czym polega. Tak
naprawdę praca modelki nie jest łatwa. Kolejne spotkanie u Pezz. Hazz i Lou
mnie wkurzyli. Harry był zbyt pewny siebie, a Lou widocznie się do mnie
przystawiał a ma dziewczynę. Nie chce doprowadzić do zniszczenia związku. I
chyba najważniejsze spotkanie na gali. Wtedy pomyślałam, że całkowicie
powinieneś się leczyć. Po tym jak wygoniłam Cię ze szpitala, cały czas myślałam
nad słowami pani Margaret. Zastanawiałam się, dlaczego zawsze tu byłeś. A jak
was bliżej poznałam, pomyślałam, że jesteście fajni. Koniec.
-Łał –
powiedziałem Niall.
-Czy wy
ciągle musicie mówić: Łał. To jest nudne. – Odpowiedziała Lena.
-Trochę tych
spotkać było. Wytłumacz nam prace modelki. Szczerze mówiąc, chyba nikt o tym
nie wie, tak dobrze jak ty.
-Na początku
była nauka chodzenia. Nie możesz chodzić tak jak sobie chcesz. Odpowiednia
praca nóg, jest bardzo ważna, ale twarz jest jeszcze bardziej. Nie możesz
wyrażać, żadnych emocji. Tak jest na typowych pokazach ubrań. Wyjątkiem jest
Victoria’s Secret. Oczywiście też są podstawy typu odpowiedni chód, ale
twarz to jest twoja sprawa. Możesz być poważna, uśmiechnięta. Ważne jest tylko
to by zachęcić ludzi. A po za tym przygotowania do pokazów nie są proste. Jeśli
wszystko zaczyna się o 17, ty musisz być już o 7. Próbne wyjścia, przymiarki,
makijaż, włosy. Najgorzej ma osoba wychodząca pierwsza. Ma najbardziej
oszałamiający strój, tak by przykuć uwagę. Na tym polega praca modelki, jeśli
chodzi o pokazy. – Tłumaczyła nam to dobre 20 minut. Myślałem, że jest to
łatwiejsze. Chciałem coś powiedzieć, ale przerwał mi lekarz, którego widziałem
wcześniej.
-Witam
ponownie. Zapraszam panią na badania.- Powiedział.
-Mam
nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Przez najbliższe parę lat, nikt mnie nie
zobaczy w szpitalu.
-A, co z
porodem? No chyba, że chcesz rodzić w domu? – Spytał się Niall
-Żeby
urodzić, trzeba kogoś kochać, a ja nie wierzę w miłość. To jest zbędne uczucie.
– Zaniemówiłem. Nie wiedziałem, co powiedzieć.
-Pogadacie
sobie później. Teraz naprawdę trzeba iść, im szybciej się pójdziemy, tym
szybciej pani wyjdzie.
Po 30
minutach Lena, była już z nami.
-I co
możesz wyjść? – Pierwszy zapytał się Harry.
-Nie wiem,
zaraz przyjdzie lekarz i wszystko powie.- Odpowiedziała, i położyła się na
łóżku.
-Nie mam
siły na nic. Jak sobie pomyślę, że jak wyjdę będę musiała odpowiadać na te
bezsensowne pytania to mnie normalnie szlak trafia.
-Wyjdź
tylnym wejściem. My tak zawsze robimy. Nikt cie nie widzi. – Ona się tylko na
mnie wrogo popatrzyła i powiedziała.
-Kiedyś i
tak będę musiała im powiedzieć, co się stało. Ale spokojnie nie powiem, że
miałeś w tym swój udział. – Ona chce mi pomóc. Przecież gdyby powiedziała
prawdę to by była nienaruszona.
-Nie Lena.
Nie zgadzam się. Może inni będę mieli mi to za złe, ale ja chce by każdy
dowiedział się prawdy. By każdy wiedział, że przeze mnie tu wylądowałaś. Zbyt
wielu już poświęciłaś.
-Dziękuje Ci
Loui, chyba na serio jesteś świetnym przyjacielem. – Gdy tylko to powiedziała
do sali wszedł lekarz.
-Witam
ponownie. Mam już pani wyniki badań. – Widać było, że coś go zaniepokoiło, bo
ciągle przeglądał kartki.
-Wszystko
dobrze prawda? – Zapytała Lena. Chyba była przestraszona.
-No właśnie
nie do końca. Coś mi tu się nie podoba.
-Ale, co się
stało?! – Niemal wykrzyknęła Len.
-Jest pani
bardzo osłabiona. Czy jest pani na jakieś diecie?
-Jestem
modelką, ciągle muszę być na diecie! – Teraz to już na serio była zła.
-Wiem, ale i
tak mi się to nie podoba.
-Jestem
wegetarianką, może to ma jakieś znaczenie.
-Tak to
wiele wyjaśnia.
-To znaczy,
że będę musiała zostać w szpitalu?
-Nie, ale
raz na jakiś czas będzie musiała się pani pojawić. Musimy stale monitorować pani
organizm. Po śpiączce ma pani strasznie wyniszczony organizm.
-Czyli
niedługo będę mogła wyjść, ale co jakiś czas ma się pojawiać na kontroli.
Dobrze zrozumiałam?
-Tak, ale
dokładnych szczegółów może się pani zapytać swojej matki. – Jakiej matki?
-A gdzie ją
mogę spotkać? – Zapytała się.
-Aktualnie
ma operacje, szybko nie skończy, bo przed chwilą zaczęła. – Chyba jej mama jest
lekarzem. Jeśli mnie pamięć nie myli, to nawet nam to wczoraj mówiła.
-Ok, a kiedy
będę mogła dostać wypis?
-Za jakieś
30 minut pielęgniarka przyniesie pani.
-Dobrze.
-To jak nie
ma pani żadnych pytań to już pójdę. – Nie czekając na odpowiedź wyszedł.
-Dobra,
fajnie się z wami gadało, ale ja muszę się ogarnąć. Jak przyjdzie mój wypis to
dajcie mi znać. – Powiedziała idąc w stronę łazienki.
-Leni, co
masz na myśli mówiąc, że musisz się ogarnąć? – Zapytał się Hazz.
-Makijaż,
włosy i strój. Chyba nie myślisz, że dam się skompromitować. Niech zobaczą jak
świetnie wyglądam. – Po tych słowach zniknęła w łazience. Około 30 minut
później pielęgniarka przyszła dać wypis.
-Gdzie jest
pacjentka? – Zapytała się.
-Już jestem.
– Podeszła do pielęgniarki i o czymś z nią gadała. Wyglądała ślicznie
-To, co
idziemy? – Zapytałem się. Gdy pielęgniarka wyszła.
-Ale wy nie
idziecie ze mną. Ja wychodzę głównym, a wy tylnym. Szczególnie ty Louis.
-Nie Lena.
Ja wyjdę razem z tobą, nikomu innemu nie karze. Nagrabiłem, więc chce ci pomóc.
I nawet nie próbuj mnie przekonywać, bo to się skończy tak, że wychodząc będę
cię niósł na rękach. Ok? – Widać, że nie chętnie, ale się zgodziła.
-My też z
wami idziemy. W końcu jakiś udział
mieliśmy w tym.
-Nawet nie
wiecie ile to dla mnie znaczy.- Ona nie wie ile to dla mnie znaczy. – To, co
idziemy? –Zapytała się uśmiechnięta.
-Oczywiście. – Po 10 minutach, byliśmy już przy drzwiach.
Nagle się zatrzymała, chyba ma wątpliwości.
-Na pewno
chcecie iść ze mną?
-Tak.- Odpowiedzieliśmy
równo. Ona na te zachowanie zaśmiała się.
-To idziemy.
– Pierwsza wyszła ona, a my zaraz po niej. Od razu rzucił się tłum reporterów,
którzy czekają na sensacje.
-Czemu byłaś
w śpiączce?
-Czy to był
powód twojej choroby?
-Co z tobą
robi zespół One Direction?
-Czy to ma
związek z twoim zachowaniem na gali?
-Na
wszystkie pytania udzielę odpowiedzi, przy najbliższym wywiadzie. Teraz
przepraszam, ale się śpieszę. – Wszyscy się przecisnęliśmy do limuzyny Leny.
Przy drzwiach stał prawdopodobnie jej szofer.
-Proszę
szybko wsiadać. – Zawiadomił nas. Wsiedliśmy wszyscy i czekaliśmy na pana
Steven, jak się dowiedziałem od Leni.- Jedziemy do panienki domu jak się nie
mylę? – Zapytał się. Wzrok miał zwrócony na lusterka tak by widzieć jej reakcję.
-Chyba tak. Co
wy na to by odwiedzić, moje skromne progi? – Zapytała się
-Oj, chyba
nie takie skromne. Z tego, co wyczytałem, to ty nieźle zarabiasz. – Stwierdził Hazz. Ten to nawet musiał to sprawdzić.
- Nie
zarabiam mało to na pewno, ale ten dom jest moim domem od dobrych 12 lat. Moja mama się przeprowadziła i tak jakby
kazała tu mieszkać.
-Według
innych jest mega, super wypasioną willą.
-Słuchaj się
innych, na pewno daleko zajdziesz. – Po 30 minutach bezsensownego gadania dojechaliśmy.
Dom był całkowicie normalny. – I o to jesteśmy.
-Lencia, nie
chce ciebie martwić, ale ktoś tam stoi. – Zauważył Niall.
-Justin! –
Jaki ona ma donośny głos. Ucha mi zaraz odpadnie. Podbiegła do niego i rzuciła się
na niego. On podniósł i mocno przytulił, po czym postawił na ziemi. Chłopak coś
jej szepnął na ucho, a ona się zaśmiała. I ruszyli w naszą stronę.
-To jest mój
brat Justin. – Wskazała na niego.- A to… chyba przyjaciele.
-Na 100 %
przyjaciele. – Uśmiechnąłem się.
-Może mi ich
przedstawisz siostrzyczko?- Zapytał się.
-
Oczywiście. Mulat to Zayn, blondyn Niall, w kręconych Harry. Ten z bananem na
twarzy to Louis, a ostatni to Liam.
-Och, mam
banana na twarzy. Harry zjedz mnie.
-Louis,
kretynie zachowuj się normalnie. Każdy wie, że jesteś głupi, nie rób
przynajmniej ze mnie kretyna. – Hazz mnie obraził. Foch.
-No wiesz, co?!
Jak tak można? Focha mam.- Udałem
obrażonego i obróciłem się tyłem do loczka.
-Ta…
Sekundowego chyba. – Udałem, że tego nie słyszałem.
-Chodźcie do
środka, nie będziemy jak ci kretyni stać tu. – Otworzyła dom, a potem zostawiała
klucze na stole.-To może ja zrobię coś do jedzenia a wy poszukajcie jakiegoś
filmu. - Zaproponowała.- A i wszystkie filmy są w szufladzie pod telewizorem.
-Bardzo
dobrze myślisz dziewczyno. – Niall od razu się uśmiechnął.
-To może ja
ci pomogę? – Spytałem się.
-Jak chcesz,
to mi pomóż. Mogę zaproponować spaghetti. Zgadzacie się?
-Oczywiście,
wszystko, co jadalne jest genialne. – Niall się ucieszył. Ja Leną robiliśmy
jedzenie, a reszta szukała filmu.
- Lena
pasuje ci horror? – Spytał się Harry.
-Może być,
tylko wybierzcie te, które są na dole, bo te wyżej ostatnio oglądałam. –
Powiedziała. – A teraz Louis won mi do salonu, bo mi tu podjadasz.
-Ej to
nieprawda. Ja nie podjadam, ja degustuje. A to jest inna sprawa.
-Tak jasne.
Mnie to nie interesuję. Idź mi stąd, bo nic nie dostajesz
- Louis
chodź tu, ja chce szybko zjeść a ty mi przeszkadzasz. – Wtrącił się Niall
-Spokojnie
ja już idę. Już się tak nie bulwersujcie.
- Mam nadzieję,
że wam posmakuje. – Niall otrzymał oczywiście największą porcje.
-Mam
największą porcje hahaha. –Blondyn zaczął się cieszyć.
-Uspokój
się, jedz.
-No dobrze
jem, a będę mógł liczyć na dokładkę?
-Zapomnij
farbowany blondynasie.
-Czemu? –
Zrobił smutną minkę i popatrzył się na Len.
-Bo aż taka
dobra to ja nie jestem i mi się nie chce.
-Wiesz, że
jesteś leniwa. – Spytałem się jej.
- Tak wiem,
od zawsze taka byłam spytaj się Justina.
-Przyznaje
to był wieczny leń. Wszyscy gdzieś wychodzili a ona zostawała w domu. Czemu? Bo
jej się nie chciało.
-Tak śmiejcie
się ze mnie. – Strzeliła focha i się odwróciła, gdy nagle ktoś zadzwonił do
drzwi.
-Wy tu macie
siedzieć cicho, nie chce mieć przez was wstydu.- Powiedziała, po czym zniknęła.
-Mama!!- Wydarła
się na cały dom.
Oto
10 rozdział. Przepraszam, że trzeba było czekać tak długo, ale mam tak
jakby kare, więc niby nie mogę. Rozdział nie dokładnie sprawdzony tylko
na tyle ile pozwolił mi czas. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Mi
nieszczególnie, ale u mnie to norma :D Czytajcie i komentujcie
Papapapapa <3 <3 <3 <3
Mega rozdział ! Nie mogę się doczekać następnego ♥♡♥ mam nadzieje że szybko go dodasz i dużo weny życzę. Szkoda mi się zrobiło Lou jak ona powiedziała ze nie wierzy w miłość :'( . Ale myślę że później uwierzy. Czekam na nexta ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńGENIALNE JAK WSZYSTKIE INNE :**
OdpowiedzUsuńSUPI już około 2 godziny czytam 8) /sosnowska
OdpowiedzUsuń