sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 10


Następnego dnia zdecydowaliśmy się pojechać razem do szpitala. Chyba wszyscy polubili taką wersje Leni. Na miejscu byliśmy lekko po 10. Przywitaliśmy się z pielęgniarkami i poszliśmy w stronę sali Leny. Gdy weszliśmy była w trakcie rozmowy z lekarzem.
-Jak badania dobrze wyjdą po południu będzie pani mogła wyjść.  – Tylko tyle usłyszałem z rozmowy, ale te słowa mnie bardzo ucieszyły. – Możecie wejść, ale tylko na chwilę, bo zaraz pacjentka idzie na badania. Tym razem każdy spokojnie wszedł. Dokładnie tak jak wczoraj usiadłem na jej łóżku, a reszta opierała się o ścianę, lub o łóżko.
-To, co gramy w pytania? – Zapytałem.
-Ok, ale dziś jest trochę inaczej. Razem zadajecie jedno pytanie.
-Ej, to za mało. – Oburzył się Niall
-Oj tam. Mówi się trudno. Dacie radę.
-No ok, ale musimy się naradzić. – Podszedłem do chłopaków, by powiedzieć im, jakie mam pytanie.
-Ja mam idealne pytanie. Spytamy jej się, co o nas myśli. Jak nas oceniała przy każdym spotkaniu. Co wy na to? – Wszyscy przytaknęli głowami, co oznaczało, że się zgadzają.
-Mamy. Masz nam powiedzieć, co o nas myślisz. Ale nie jednym zdaniem. –Po jej minie można było zobaczyć, że się tego nie spodziewała.
-Ok. Trochę będzie ciężko, ale dam radę. Ze względu na Karolinę, znałam wasz wcześniej. Według jej jesteście super, ja miałam na ten temat inne zdania, ponieważ od jakiegoś czasu unikam muzyki. Na początku wkurzył mnie Loui. Potraktował mnie jak jakąś zabawkę, a ja tego nie lubię. Ma to wpływ moja przeszłość, ale nie chce o tym gadać. Potem spotkałam was na sesji zdjęciowej. Na siłę próbowaliście zmienić moje zdanie na was temat. Uważam, że jeśli mam kogoś polubić to zrobię to, ale sama. Wytykaliście mi moją prace, nie wiedząc dokładnie, na czym polega. Tak naprawdę praca modelki nie jest łatwa. Kolejne spotkanie u Pezz. Hazz i Lou mnie wkurzyli. Harry był zbyt pewny siebie, a Lou widocznie się do mnie przystawiał a ma dziewczynę. Nie chce doprowadzić do zniszczenia związku. I chyba najważniejsze spotkanie na gali. Wtedy pomyślałam, że całkowicie powinieneś się leczyć. Po tym jak wygoniłam Cię ze szpitala, cały czas myślałam nad słowami pani Margaret. Zastanawiałam się, dlaczego zawsze tu byłeś. A jak was bliżej poznałam, pomyślałam, że jesteście fajni. Koniec.
-Łał – powiedziałem Niall.
-Czy wy ciągle musicie mówić: Łał. To jest nudne. – Odpowiedziała Lena.
-Trochę tych spotkać było. Wytłumacz nam prace modelki. Szczerze mówiąc, chyba nikt o tym nie wie, tak dobrze jak ty.
-Na początku była nauka chodzenia. Nie możesz chodzić tak jak sobie chcesz. Odpowiednia praca nóg, jest bardzo ważna, ale twarz jest jeszcze bardziej. Nie możesz wyrażać, żadnych emocji. Tak jest na typowych pokazach ubrań. Wyjątkiem jest Victoria’s Secret. Oczywiście też są podstawy typu odpowiedni chód, ale twarz to jest twoja sprawa. Możesz być poważna, uśmiechnięta. Ważne jest tylko to by zachęcić ludzi. A po za tym przygotowania do pokazów nie są proste. Jeśli wszystko zaczyna się o 17, ty musisz być już o 7. Próbne wyjścia, przymiarki, makijaż, włosy. Najgorzej ma osoba wychodząca pierwsza. Ma najbardziej oszałamiający strój, tak by przykuć uwagę. Na tym polega praca modelki, jeśli chodzi o pokazy. – Tłumaczyła nam to dobre 20 minut. Myślałem, że jest to łatwiejsze. Chciałem coś powiedzieć, ale przerwał mi lekarz, którego widziałem wcześniej.
-Witam ponownie. Zapraszam panią na badania.- Powiedział.
-Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Przez najbliższe parę lat, nikt mnie nie zobaczy w szpitalu.
-A, co z porodem? No chyba, że chcesz rodzić w domu? – Spytał się Niall
-Żeby urodzić, trzeba kogoś kochać, a ja nie wierzę w miłość. To jest zbędne uczucie. – Zaniemówiłem. Nie wiedziałem, co powiedzieć.
-Pogadacie sobie później. Teraz naprawdę trzeba iść, im szybciej się pójdziemy, tym szybciej pani wyjdzie.
Po 30 minutach Lena, była już z nami.
-I co możesz wyjść? – Pierwszy zapytał się Harry.
-Nie wiem, zaraz przyjdzie lekarz i wszystko powie.- Odpowiedziała, i położyła się na łóżku.
-Nie mam siły na nic. Jak sobie pomyślę, że jak wyjdę będę musiała odpowiadać na te bezsensowne pytania to mnie normalnie szlak trafia.
-Wyjdź tylnym wejściem. My tak zawsze robimy. Nikt cie nie widzi. – Ona się tylko na mnie wrogo popatrzyła i powiedziała.
-Kiedyś i tak będę musiała im powiedzieć, co się stało. Ale spokojnie nie powiem, że miałeś w tym swój udział. – Ona chce mi pomóc. Przecież gdyby powiedziała prawdę to by była nienaruszona.
-Nie Lena. Nie zgadzam się. Może inni będę mieli mi to za złe, ale ja chce by każdy dowiedział się prawdy. By każdy wiedział, że przeze mnie tu wylądowałaś. Zbyt wielu już poświęciłaś.
-Dziękuje Ci Loui, chyba na serio jesteś świetnym przyjacielem. – Gdy tylko to powiedziała do sali wszedł lekarz.
-Witam ponownie. Mam już pani wyniki badań. – Widać było, że coś go zaniepokoiło, bo ciągle przeglądał kartki.
-Wszystko dobrze prawda? – Zapytała Lena. Chyba była przestraszona.
-No właśnie nie do końca. Coś mi tu się nie podoba.
-Ale, co się stało?! – Niemal wykrzyknęła Len.
-Jest pani bardzo osłabiona. Czy jest pani na jakieś diecie?
-Jestem modelką, ciągle muszę być na diecie! – Teraz to już na serio była zła.
-Wiem, ale i tak mi się to nie podoba.
-Jestem wegetarianką, może to ma jakieś znaczenie.
-Tak to wiele wyjaśnia.
-To znaczy, że będę musiała zostać w szpitalu?
-Nie, ale raz na jakiś czas będzie musiała się pani pojawić. Musimy stale monitorować pani organizm. Po śpiączce ma pani strasznie wyniszczony organizm.
-Czyli niedługo będę mogła wyjść, ale co jakiś czas ma się pojawiać na kontroli. Dobrze zrozumiałam?
-Tak, ale dokładnych szczegółów może się pani zapytać swojej matki. – Jakiej matki?
-A gdzie ją mogę spotkać? – Zapytała się.
-Aktualnie ma operacje, szybko nie skończy, bo przed chwilą zaczęła. – Chyba jej mama jest lekarzem. Jeśli mnie pamięć nie myli, to nawet nam to wczoraj mówiła.
-Ok, a kiedy będę mogła dostać wypis?
-Za jakieś 30 minut pielęgniarka przyniesie pani.
-Dobrze.
-To jak nie ma pani żadnych pytań to już pójdę. – Nie czekając na odpowiedź wyszedł.
-Dobra, fajnie się z wami gadało, ale ja muszę się ogarnąć. Jak przyjdzie mój wypis to dajcie mi znać. – Powiedziała idąc w stronę łazienki.
-Leni, co masz na myśli mówiąc, że musisz się ogarnąć? – Zapytał się Hazz.
-Makijaż, włosy i strój. Chyba nie myślisz, że dam się skompromitować. Niech zobaczą jak świetnie wyglądam. – Po tych słowach zniknęła w łazience. Około 30 minut później pielęgniarka przyszła dać wypis.
-Gdzie jest pacjentka? – Zapytała się.
-Już jestem. – Podeszła do pielęgniarki i o czymś z nią gadała. Wyglądała ślicznie
-To, co idziemy? – Zapytałem się. Gdy pielęgniarka wyszła.
-Ale wy nie idziecie ze mną. Ja wychodzę głównym, a wy tylnym. Szczególnie ty Louis.
-Nie Lena. Ja wyjdę razem z tobą, nikomu innemu nie karze. Nagrabiłem, więc chce ci pomóc. I nawet nie próbuj mnie przekonywać, bo to się skończy tak, że wychodząc będę cię niósł na rękach. Ok? – Widać, że nie chętnie, ale się zgodziła.
-My też z wami idziemy.  W końcu jakiś udział mieliśmy w tym.
-Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.- Ona nie wie ile to dla mnie znaczy. – To, co idziemy? –Zapytała się uśmiechnięta.
-Oczywiście.  – Po 10 minutach, byliśmy już przy drzwiach. Nagle się zatrzymała, chyba ma wątpliwości.
-Na pewno chcecie iść ze mną?
-Tak.- Odpowiedzieliśmy równo. Ona na te zachowanie zaśmiała się.
-To idziemy. – Pierwsza wyszła ona, a my zaraz po niej. Od razu rzucił się tłum reporterów, którzy czekają na sensacje.
-Czemu byłaś w śpiączce?
-Czy to był powód twojej choroby?
-Co z tobą robi zespół One Direction?
-Czy to ma związek z twoim zachowaniem na gali?
-Na wszystkie pytania udzielę odpowiedzi, przy najbliższym wywiadzie. Teraz przepraszam, ale się śpieszę. – Wszyscy się przecisnęliśmy do limuzyny Leny. Przy drzwiach stał prawdopodobnie jej szofer.
-Proszę szybko wsiadać. – Zawiadomił nas. Wsiedliśmy wszyscy i czekaliśmy na pana Steven, jak się dowiedziałem od Leni.- Jedziemy do panienki domu jak się nie mylę? – Zapytał się. Wzrok miał zwrócony na lusterka tak by widzieć jej reakcję.
-Chyba tak. Co wy na to by odwiedzić, moje skromne progi? – Zapytała się
-Oj, chyba nie takie skromne. Z tego, co wyczytałem, to ty nieźle zarabiasz.  – Stwierdził Hazz. Ten to nawet musiał to sprawdzić.
- Nie zarabiam mało to na pewno, ale ten dom jest moim domem od dobrych 12 lat.  Moja mama się przeprowadziła i tak jakby kazała tu mieszkać.
-Według innych jest mega, super wypasioną willą.
-Słuchaj się innych, na pewno daleko zajdziesz. – Po 30 minutach bezsensownego gadania dojechaliśmy. Dom był całkowicie normalny. – I o to jesteśmy.
-Lencia, nie chce ciebie martwić, ale ktoś tam stoi. – Zauważył Niall.
-Justin! – Jaki ona ma donośny głos. Ucha mi zaraz odpadnie. Podbiegła do niego i rzuciła się na niego. On podniósł i mocno przytulił, po czym postawił na ziemi. Chłopak coś jej szepnął na ucho, a ona się zaśmiała. I ruszyli w naszą stronę.
-To jest mój brat Justin. – Wskazała na niego.- A to… chyba przyjaciele.
-Na 100 % przyjaciele. – Uśmiechnąłem się.
-Może mi ich przedstawisz siostrzyczko?- Zapytał się.
- Oczywiście. Mulat to Zayn, blondyn Niall, w kręconych Harry. Ten z bananem na twarzy to Louis, a ostatni to Liam.
-Och, mam banana na twarzy. Harry zjedz mnie.
-Louis, kretynie zachowuj się normalnie. Każdy wie, że jesteś głupi, nie rób przynajmniej ze mnie kretyna. – Hazz mnie obraził. Foch.
-No wiesz, co?! Jak tak można? Focha mam.-  Udałem obrażonego i obróciłem się tyłem do loczka.
-Ta… Sekundowego chyba. – Udałem, że tego nie słyszałem.
-Chodźcie do środka, nie będziemy jak ci kretyni stać tu. – Otworzyła dom, a potem zostawiała klucze na stole.-To może ja zrobię coś do jedzenia a wy poszukajcie jakiegoś filmu. -  Zaproponowała.- A i wszystkie filmy są w szufladzie pod telewizorem.
-Bardzo dobrze myślisz dziewczyno. – Niall od razu się uśmiechnął.
-To może ja ci pomogę? – Spytałem się.
-Jak chcesz, to mi pomóż. Mogę zaproponować spaghetti. Zgadzacie się?
-Oczywiście, wszystko, co jadalne jest genialne. – Niall się ucieszył. Ja Leną robiliśmy jedzenie, a reszta szukała filmu.
- Lena pasuje ci horror? – Spytał się Harry.
-Może być, tylko wybierzcie te, które są na dole, bo te wyżej ostatnio oglądałam. – Powiedziała. – A teraz Louis won mi do salonu, bo mi tu podjadasz.
-Ej to nieprawda. Ja nie podjadam, ja degustuje. A to jest inna sprawa.
-Tak jasne. Mnie to nie interesuję. Idź mi stąd, bo nic nie dostajesz
- Louis chodź tu, ja chce szybko zjeść a ty mi przeszkadzasz. – Wtrącił się Niall
-Spokojnie ja już idę. Już się tak nie bulwersujcie.
- Mam nadzieję, że wam posmakuje. – Niall otrzymał oczywiście największą porcje.
-Mam największą porcje hahaha. –Blondyn zaczął się cieszyć.
-Uspokój się, jedz.
-No dobrze jem, a będę mógł liczyć na dokładkę?
-Zapomnij farbowany blondynasie.
-Czemu? – Zrobił smutną minkę i popatrzył się na Len.
-Bo aż taka dobra to ja nie jestem i mi się nie chce.
-Wiesz, że jesteś leniwa. – Spytałem się jej.
- Tak wiem, od zawsze taka byłam spytaj się Justina.
-Przyznaje to był wieczny leń. Wszyscy gdzieś wychodzili a ona zostawała w domu. Czemu? Bo jej się nie chciało.
-Tak śmiejcie się ze mnie. – Strzeliła focha i się odwróciła, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-Wy tu macie siedzieć cicho, nie chce mieć przez was wstydu.- Powiedziała, po czym zniknęła.
-Mama!!- Wydarła się na cały dom.

 Oto 10 rozdział. Przepraszam, że trzeba było czekać tak długo, ale mam tak jakby kare, więc niby nie mogę. Rozdział nie dokładnie sprawdzony tylko na tyle ile pozwolił mi czas. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Mi nieszczególnie, ale u mnie to norma :D Czytajcie i komentujcie
Papapapapa <3 <3 <3 <3

3 komentarze:

  1. Mega rozdział ! Nie mogę się doczekać następnego ♥♡♥ mam nadzieje że szybko go dodasz i dużo weny życzę. Szkoda mi się zrobiło Lou jak ona powiedziała ze nie wierzy w miłość :'( . Ale myślę że później uwierzy. Czekam na nexta ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. GENIALNE JAK WSZYSTKIE INNE :**

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPI już około 2 godziny czytam 8) /sosnowska

    OdpowiedzUsuń