sobota, 27 grudnia 2014

Imagin część 1




Dla Karoliny Horan Styles. Ty mnie dziewczyno kiedyś wymęczysz <3 

Karolina to szczęśliwa nastolatka, która marzy o księciu z bajki. Czy go spotkała? Jeszcze nie, ale wierzy, że już niedługo to nastąpi. Właśnie szykuje się na koncert swojego ulubionego zespołu One Direction. Wśród nich jest ten, który najbardziej ją interesuje. 21-letni blondyn o cudownych niebieskich oczach. Idzie na niego z przyjaciółką. Ona nie jest tak wielką fanką jak Karolina, ale szanuje ich muzykę i członków. Bardzo ją to cieszy, bo często są oni wyzywani. Założyła piękną sukienkę, która sięgała do połowy ud, dżinsowa kurkę i szpilki.  Była dość niską osobą, więc miała ich dużo w szafie.  Zrobiła sobie delikatny makijaż, a włosy lekko pokręciła.  Gdy skończyła się przygotowywać zadzwonił dzwonek. Szybko zgarnęła torebkę i otworzyła drzwi. Ujrzała piękną blondynkę o cudownych zielonych oczach i słodkich piegach. Przy każdym uśmiechu można było dostrzec dołeczki, które zdobiły jej policzki. Jak dla mnie to ona przypominała Harrego, ale ona się wiecznie tego wypierała . Przywitała się z nią buziakiem w policzek i czym prędzej wsiadły do samochodu. W czasie drogi dziewczyny gadały o koncercie. Veronica była szczęśliwa, że jedzie z Karoliną. Na miejscu byliśmy po 30 minutach. Byłam strasznie szczęśliwa, bo miałam miejsce w pierwszym miejscu.  Po jakimś czasie koncert się zaczął. Nie mogłam oderwać oczu od Nialla, ale to chyba było dla mnie normalne. Ciągle mi się wydawało, że śpiewa dla mnie, że jego wzrok jest zwrócony w moim kierunku, ale to tylko wyobraźnia płata mi figle. Zaczęła się moja ulubiona piosenka. Night Changes. Niall wyciąga rękę moja stronę. Czy to sen? Ochroniarz pomaga mi. Teraz jestem na scenie. Mój idol trzyma mnie na za rękę i śpiewa swoją kwestie. Gdy skończył szepcze mi na ucho.
-Jak masz na imię?- Pyta się mnie.
-K-karolina. – Nie ma to jak skompromitować się przed idolem, tylko ja tak potrafię.
-Jesteś piękna Karolina – czułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. –Jesteś słodka, gdy się rumienisz.
Do końca koncertu Niall trzymał mnie za rękę. Gdy koncert się skończył chciałam iść do przyjaciółki, ale Niall pociągnął mnie w inną stronę.
-Gdzie idziesz? Chciałbym Cię lepiej poznać.
-Po przyjaciółkę.  Zostawiłam ją. – Wyjaśniłam.
-To przyjdź potem z nią. Może to dziwnie zabrzmi, ale coś do ciebie poczułem. – Całkowicie nie wiedziałam co powiedzieć. –Wygłupiłem się prawda?
-Nie, tylko trochę mnie to zdziwiło. Zobacz jak to wygląda. Fanka idzie na koncert ulubionego zespołu. Zostaje wciągnięta na scenę przez swojego ulubieńca, a potem on jej mówi, że coś do niej czuje. To jest bajka, a bajek w prawdziwym życiu nie ma.
-Bajki są, tylko trzeba w nie wierzyć.
-Zobacz jak ja wyglądam.
-Wyglądasz pięknie. Masz cudowne brązowe oczy, piękne włosy. Dziewczyno ty cała jesteś piękna.
-Nie prawda. Jestem brzydka. – Odwróciłam wzrok. Nie chciałam na niego teraz patrzeć.  Poczułam, że jestem podnoszona.
-Niall puść mnie! Stoimy na scenie. Niall!- zaczęłam walić go po plecach, ale moje ciosy żadnego efektu nie dawały. Puścił mnie dopiero wtedy, gdy byliśmy w garderobie. Oczy wszystkim osób zgromadzonych tu były zwrócone w moją stronę.
-Hej, poznajcie Karolinę. – Powiedział Niall. – Musicie mi pomóc, bo ona całkowicie nie wierzy, że jest piękna. Pomożecie mi?
-Jest piękna
-Śliczna
-Cudowna
-Piękniejsza ode mnie.
-Dziękuje wam bardzo za te słowa, ale ja już muszę iść.
-Zaczekaj. – Zatrzymał mnie Niall. – Nie chcesz żadnego zdjęcia autografu czy coś?
-Bardzo chętnie, ale nie chcę wam zawracać głowy.
-Dla takiej pięknej fanki zawsze znajdzie się czas.
Po 30 minutach wyszła z garderoby ze zdjęciami i autografami.
-Gdzieś ty była? Nawet nie wiesz jak bardzo się martwiłam.
-Niall zabrał mnie i nie chciał puścić. Potem zrobiłam sobie z nimi zdjęcie i dali mi swoje autografy.
-To cudownie. Niall zaprosił cię na scenę. ŁAŁ.
-Wiem też jestem mega szczęśliwa. Ale teraz jedźmy do mnie.
-To się bardzo dobrze składa, bo jestem głodna. Zrobisz mi coś do jedzenia?
-Ok. Gdzie? U mnie czy u ciebie?
-U mnie jest brat.
-U mnie siostra, co gorsze?
-Twoja siostra.
-Więc jedziemy do ciebie.
-Ok. - Po jakiś 30 minutach byliśmy u mojej przyjaciółki. Przywitałam się z jej bratem i skierowałam się w stronę kuchni. Tam położyłam torebkę i wyjęłam z niej telefon. Chciałam sprawdzić czy są gdzieś moje zdjęcia, ale przerwała mi Veronica
-To co robimy? –Zapytała się siadając obok mnie.
-Ok. – Chciałam schować telefon do torebki, ale przez przydatek torebka mi spadła, a cała jej zawartość wylądowała na podłodze. Veronica mi pomogła zbierać, gdy nagle zaciekawiła się jakąś karteczką.
-KAROLINA! – Wrzasnęła.
-Co się stało?
-NIALL HORAN. TEN NIALL HORAN DAŁ CI SWÓJ NUMER TELEFONU.
-Taa jasne. – Pewnie jak zwykle się ze mnie nabija.
-A to, to niby co jest. – Wtedy na serio uwierzyłam w jej słowa. On mi dał swój numer telefonu.

To jest właśnie ta niespodzianka. Gdy tylko skończę to pisać zacznę się za dokończenie rozdziału. Mam nadzieję, że imagin wam się spodoba, a wy poczekacie na rozdział. Przeprasza za jakiekolwiek błędy, ale jestem zmęczona, więc już nie myślę. Piszcie w komentarzach czy wam się podoba czy nie
Papapa <3 <3 <3

środa, 24 grudnia 2014

Życzenia, urodziny, przeprosiny, niespodzianka




Święta, święta i święta
Zacznijmy od życzeń dla was, moich cudownych czytelników  <3 <3 <3 <3
Życzę wam cudownych Świąt Bożego Narodzenia, pogodnych, radosnych, spokojnych, spędzonych w gronie najbliższych i prezentów oczywiście. Nialla, Harrego, Louisa, Zayna i Liama, czyli w skrócie całego ONE DIRECTION. Pojechania na ich koncert, zdobycia zdjęcia, autografu i czego tam sobie chcecie. Spełnienia marzeń. Wszystkiego, co najlepsze <3 <3 <3



24 grudzień, czyli urodziny Louisa. Mojego cudownego męża <3 <3 <3 <3 <3
Życzę mu szczęścia w miłości (to już ma, ale jeszcze więcej)  mniej chorowania, więcej śpiewania.  Wiecznej kariery w One Direction, bo jak  ciebie zabraknie to już nie będzie takiego samego zespołu. Więcej anielskiego głosu, uśmiechu. I przede wszystkim abyś zawsze pozostał takim samym Louisem Tomlinsonem jakim jesteś teraz, bo właśnie za to ciebie kocham <3 <3 <3 <3 <3

Miałam wielką nadzieję, że rozdział się pojawił dużo wcześnie, bo byłam chora, ale mój brat też zachorował, więc nasze siedzenia w domu polegało na oglądaniu filmów, jedzeniu pizzy, chipsów, czekolad, żelków i wszystkiego co dobre. W sobotę byłam w galerii i na urodzinach koleżanki. W niedzielę sprzątałam pokój brata, potem przyjechała moja chrzestna, której nie wiedziałam 3 lata. W poniedziałek sprzątałam swój pokój, i u królika. A gdy chciałam coś napisać mój drugi brat mi zabrał laptopa. Wczoraj  ubierałam choinkę, robiłam sałatkę i pomagałam w jakiś tam daniach. A dzisiaj łazienka, pokój brata, robienia ciasta i sałatka. O 16.30 jadę do cioci, a potem szybko do babci. Jutro chyba cały dzień jestem w domu, wiec mam nadzieję, że uda mi się coś napisać. W piątek będzie u mnie cała rodzina, i znowu mało czasu. Bardzo was proszę bądźcie cierpliwi. Rozdział się pojawi, tylko wyjątkowo późno. 


W najbliższym czasie pojawi się na blogu niespodzianka dla was. Nie powiem jaka, ale mam nadzieję, że się ucieszycie.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 13


Właśnie jadę na lotnisko po Karolinę i Magdę. Przez tego kretyna Louisa już jestem spóźniona, a czeka mnie jeszcze 10 minut jazdy. Zabije go w najbliższym czasie. Jeszcze te cholerne korki, no jak nic Karola mnie zabiję. Gdy wreszcie dojechałam, szybko wybiegłam by jak najszybciej zobaczyć je. Tak strasznie się za nimi stęskniłam. Niby z Karoliną miałam kontakt, ale dość rzadko się widujemy. Jeśli chodzi o Magdę, no to straciłyśmy kontakt jakieś 3 lata. Wiem tylko tyle, że było to zaraz po śmierci jej siostry. Podobno bardzo źle to przeżyła. Chciałam jej pomóc, ale ona ciągle mnie zbywała, a ja zaczynałam karierę, więc też nie miałam dużo czasu. Ciekawe jak ona teraz wygląda. ONA JEST RUDA. Jak to możliwe, że moja słodka, niewinna, delikatna Madzia jest ruda?!?! Przecież to jest tragedia. Ona wygląda w tych włosach… właściwie to ona wygląda w nich zajebiście.
-Magda!!! Coś ty zrobiła z włosami?!- Nie obchodzi mnie to, że drze się na całe lotnisko. W tej chwili muszę się dowiedzieć, czemu ona przefarbowała włosy.
-Nie drzyj się. Trochę kultury ci nie zaszkodzi. To, że jesteś sławna nie oznacza, że wszystko możesz. – Co?
-Spokojnie, chce tylko wiedzieć, czemu zmieniłaś kolor włosów. – Powiedziałam spokojnie.
-Bo miałam taki kaprys. Jeśli ci się nie podoba to trudno.
-Nie, wyglądasz świetnie. Po prostu mnie to trochę zastanawia, w końcu zawsze byłaś grzeczna i spokojna a tu nagle zmiana koloru włosów. I to jeszcze na rudy.
-Zmieniłam się Lena, ale ciebie wtedy nie było. Wiesz czemu? Bo robiłaś karierę modelki. Ona była ważniejsza niż przyjaciele. Zostawiłaś mnie, gdy ja ciebie potrzebowałam. Myślałam, że jestem dla ciebie ważna, że mimo tego, że mieszkasz w Londynie nadal będziemy się przyjaźnić, ale myliłam się i to bardzo. Porzuciłaś mnie, gdy tylko miałam większy problem. – Dopiero teraz zauważyłam, że po jej policzkach spływają łzy. Nigdy nie myślałam, że ona tak to odbiera.
-Ale to ty mnie od siebie odsuwałaś. Nie chciałaś mojej pomocy. Masz racje robiłam wtedy karierę, ale nigdy nie zapomniałam o tobie. Po prostu przez moment chciałam być szczęśliwa. Moje życie było ciężkie, więc karierą była taką odskocznią. Potem, gdy chciałam się z tobą spotkać ty mnie znowu odrzuciłaś. Karolina ci mogła pomagać, mogła cię pocieszać, być z tobą, a czemu ja nie mogłam? Czym się różniłam od niej?
-Ona była ze mną. A ty tu, w Londynie.
-Dobrze wiesz, że nie mogłam przyjechać do ciebie. Nie chodzi mi teraz o karierę. Zrozum jak ciężko jest mi tam wracać. W Polsce przeżyłam dużą tragedie. Nie jest mi łatwo o tym zapomnieć. Może i tu w Londynie też, ale tu łatwiej zapomnieć.
-Byłam wtedy twoją przyjaciółką!! A ty mnie zostawiłaś. Może i cię odrzucałam, ale ja wtedy nie chciałam kontaktu z nikim. Moi rodzice obwiniali mnie o śmierć mojej ukochanej Mai. Jak ty byś się czuła?!?!
-A myślisz, że mi jest łatwo? Jeni mogła żyć, a tak to co? Każdy mnie nienawidzi za to, że jestem sobą. Codziennie obwiniam się za to, że to Jen, a nie ja wsiadłam do tego pierdolonego auta. Mój pierwszy chłopak mnie tak bardzo zranił. Moja przyjaciółka mnie nienawidzi. Nie mam nikogo. Jeśli myślisz, że mam życie jak w bajce to się mylisz. Moje życie to koszmar. Żyję, bo ciągle mnie ktoś ratuje. Kiedyś był to Jus, a teraz Louis. Nie chce być na tym świecie. Zrozum to.
-Lena, o czym ty mówisz? Czy ty się próbowałaś zabić?- O kurczę. Wygadałam się.
-Teraz cię to interesuje?! Już po fakcie?! Nie chce o tym gadać. Znajdź Karolinę i was odwiozę do domu.- Nikt się nie może dowiedź o moich tajemnicach. Nawet Karolina.
-Lena proszę cię powiedz mi.
-Nie Magda. Może masz racje. Nasza przyjaźń skończyła się już. Teraz jestem dla ciebie tylko wredną modelką. Niech tak zostanie.
-Lena!!!- Odwróciłam się o zobaczyłam biegnącą w moją stronę Karolinę. Jak ja się za nią stęskniłam.
-Karola!!!- Szybko do niej podbiegłam i się przytuliłam. Tak bardzo się cieszę, że teraz ją będę miała dla siebie.
-Masz mi w tej chwili wszystko opowiedzieć. Ze szczegółami.
-Dobrze, ale teraz chodźcie. Muszę was odwieść i lecieć, bo jestem już umówiona.
-Z kim ty się umówiłaś? Masz mi w tej chwili powiedzieć.
-A już miałam nadzieję, że się zmieniłaś. W życiu ci nie powiem, zapomnij o tym.
-Lenaaaa. No powiedz mi. Proszę cie. – Jak z dzieckiem.
-Perri. Wsiadajcie do auta i podajcie mi swój adres. – Dziewczyny popatrzyły się siebie i zaczęły się śmiać.- Czy wy się dobrze czujecie?- One chyba na serio są chore.
-Ty masz auto? Lenka, zawsze miałaś bujną wyobraźnię, ale teraz to przesadziłaś.
-Wsiadajcie do mojego auta, ale już.
-Ty masz takie auto?- Zapytała się mnie Kara.
-Tak. Mam takie auto, a teraz wsiadać, bo muszę jeszcze w jedno miejsce podjechać.
-Dobra już dobra.- Dziewczyny wsiadły i podały swój adres. Jak się okazało jest to centrum Londynu. Przynajmniej nie będę miała tak daleko do nich.  Gdy byłyśmy już na miejscu, pożegnałam się z nimi, a sama odjechałam. Umówiłyśmy się u mnie. Nigdy nie spotykałyśmy się gdzieś na mieście. Przyjaźń ze mną mogła zniszczyć karierę jej całemu zespołowi, a ja tego nie chciałam. Wiele razy przekonywała mnie nie tylko ona, a nawet reszta dziewczyn, ale ja wiedziałam swoje. Nie jestem taka zła jak inni myślą o mnie. Jak ktoś jest dla mnie ważny to będę go broniła za wszelką cenę. Może i druga osoba nie robi tego dla mnie, jednak to nie jest ważne. Trochę dziwne, ale taka już jestem. Mam bardzo dziwny charakter. Kiedyś byłam bardzo wrażliwą i delikatną dziewczyną. Zmieniłam się na osobę, która jest wredna i bezuczuciowa, ale coś ze starego charakteru u mnie zostało. Łącząc moje dawne i dzisiejsze cechy może powstać dziwna osoba.  I to właśnie jestem ja. Lena Moore. Modelka, która jest raniona tym, że zmieniła się przez to co kiedyś przeszła.  Na miejscu byłam po około 15 minutach. Przy drzwiach stała Pezz. Na mój widok uśmiechnęła się. Wysiadłam, podeszłam do niej i przywitałam się.
-Mam nadzieję, że długo nie musiałaś na mnie czekać. Loui mnie trochę zatrzymał. – Ona się tylko uśmiechnęła. Coś sobie wyobraża, za dobrze ją znam. – Ja znam ten twój uśmieszek. Gadaj w tej chwili.
-Coś ty za często ostatnio spotykasz się z Louisem. Ciągle o nim gadasz. Masz mi wszystko powiedzieć, jak na świętej spowiedzi. I to teraz.
-A może byśmy weszły do środka? – Zapytałam się z uśmiechem.
-Możemy.
-No właśnie.- Chciałam poszukać kluczy, gdy nagle ktoś otworzył drzwi. To był Justin, mój brat.
-Hej siostra, Hej Pezz. – Powiedział zaspany.
-Co ty robisz w moim domu?! –Zapytałam się zła.
-Śpię i proszę Cie nie krzycz głowa mnie rozsadza. – Mój braciszek ma kaca. To cudowna wiadomość.
-JUUUUUUSTIN MÓJ KOCHANY BRACISZKU. JAK JA SIĘ CIESZĘ, ŻE CIĘ WIDZĘ.
-Lenka proszę, bądź cicho.
- Zapomnij. – Wzięłam Pezz za rękę i zaprowadziłam do salonu. – Poczekaj chwilkę. Muszę tylko skoczyć do sklepu po banany. – Na moje słowa się zdziwiła. – Są dobre na kaca. Sama próbowałam.
-Dobra nie pytam się o nic więcej.
-Jak chcesz to możesz podręczyć trochę mojego braciszka.
-Ja w porównaniu do ciebie jestem aniołkiem.
-Ty? Perrie główka cie chyba boli. Jeszcze nie słyszałam tym, że aniołek miał różowe lub fioletowe włosy.
-Oj tam. Jestem nowoczesnym aniołkiem.
-Jak uważasz. Dobra ja już idę do tego sklepu, bo mój braciszek szału dostanie.
-Tylko wracaj szybko. Musimy koniecznie pogadać.
-Dobrze już dobrze.
30 minut późnij znowu byłam w domu. Na szczęście sklep mam blisko. Bratu dałam banany i wytłumaczyłam o co z nimi chodzi.
-No to teraz mi gadaj o co chodzi z Louisem.
-Ale co ja mam ci mówić. Lubimy się i tyle.
-Taa jasne uważaj, bo ci uwierzę. Coś pomiędzy wami jest i to bardzo dobrze widać.
-Nic pomiędzy nami nie ma. To jest niemożliwe z 2 powodów. Po pierwsze ja nie wierzę w miłość i ty o tym bardzo dobrze wiesz, a po drugie on ma dziewczynę, którą kocha. Nie chce niszczyć ich związku.- Wyjaśniłam jej.
-Czemu ty tak bardzo się wypierasz tego? Widać, że przy nim jesteś szczęśliwa. To naprawdę cudowne, że nie chcesz niszczyć nikomu związku, ale pomiędzy nimi nie ma tego co wcześniej. Znam ich naprawdę długo i to widać. El się zmieniła może i nie na gorsze, ale oboje się męczą w tym związku.
-Czy ty mnie słuchasz?! Nigdy nie będę z Lou! Nawet gdyby był sam! Ja nie wierzę w miłość i tak już będzie! Nie zmienię swojego zdania tylko, dlatego, że inni mnie próbują namówić!
-Lena spokojnie, chce tylko żebyś była szczęśliwa. Martwię się o ciebie. Zawsze miałaś pod górkę, chcę ci pomóc.
-Ale ja nie chce pomocy. Jest mi dobrze tak jak jest. 3 Lata wytrzymałam, to i teraz wytrzymam. Miło mi, że się martwię, ale ja sobie sama poradzę.
-Zawsze mówisz, że sama sobie dasz radę, a i tak coś ci się stanie. Jestem twoją przyjaciółką, więc możesz mi zaufać. Jesteś naprawdę cudowną osobą i chce dla ciebie dobrze.
-To przestań traktować mnie jak małe dziecko i pozwól mi żyć własnym życiem. Może i to życie nie jest cudowne, ale ja się już do niego przyzwyczaiłam. Jest moje i to mnie cieszy. Ja chce decydować co mnie spotka. Nawet jak będzie to coś złego to się ucieszę, bo właśnie złe przeżycia kształtują charakter. I proszę cię pozwól mi żyć tak jak ja tego chce. Jesteś cudowną przyjaciółką, ale ja też potrzebuję chwili wytchnienia. Potrzebuję samotności by potem dostrzec wszystkie dobra jakie mnie spotkały. Proszę Cię Perrie.
-Dobrze, tylko pamiętaj, że ja to wszystko robię, że jesteś dla mnie bardzo ważna.
-Będę pamiętać. Obiecuje Ci to Pezz. A może byśmy pooglądały jakiś film? – Zaproponowałam wesoła.
-Świetnie co proponujesz?
-Ja mam ochotę na 3 metry nad niebem. Oglądamy?
-Tak, ty idź zrób coś do jedzenia, a ja poszukam filmu.- I tak zrobiłyśmy. Na szczęście zawsze się u mnie znajdzie coś dobrego. Znalazłam 2 paczki chipsów, żelki, ciastka i dużą czekoladę. Obie kochamy jeść, gdy coś oglądamy.  Postawiłam wszystko na stoliku i zaczęłyśmy oglądać. Kocham ten film. Pamiętam jak pierwszy raz go oglądałam. Niektóre sceny są jak dla mnie żenujące, ale tylko niektóre. Właśnie był moment, gdy Babi przychodziła na wyścig, ale przerwał go mój telefon. Była to moja menagerka. Musiałyśmy się spotkać, bo chodzi o mój pokaz. No tak, w końcu jestem modelką. Pożegnałam się z Pezz, przeprosiłam ją bardzo i obiecałam, że jeszcze dokończymy oglądać film. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Na miejscu byłam po 10 minutach. Przywitałam się z recepcjonistką, która jak zwykle patrzy się na mnie wzrokiem pogardy, ale pomijając ją.  Jak zwykle udałam się do pokoju 243. Tam zastałam Isabel.
-Witaj Lena. Usiądź. – Powiedziała, a ja zrobiłam to co ona kazała.- Za tydzień jest bardzo ważny pokaz. Oczywiście nie muszę cie chyba informować, że jesteś główną modelką. Miałaś nie brać w nim udziału, ale zmieniło się to przez twój dzisiejszy wywiad. Będzie to zdecydowanie inny pokaz niż poprzednie. – W tym momencie spojrzała na mnie.
-Co masz na myśli? – Zapytałam się.
-Wystąpisz w sukni ślubnej. – Gdy to usłyszałam myślałam, że spadnę z krzesła.
-Czy ty sobie żartujesz? Nigdy nie wystąpię. Jak ty to sobie wyobrażasz? Ja, dziewczyna, która nigdy nie będzie miała męża pojawia się jako główna modelka w sukni ślubnej?
-I właśnie o to chodzi. Musimy cię trochę zmienić. Bardzo dobrze, że zaprzyjaźniłaś się z One Direction. To podniosło twoją popularność. Trochę jeszcze popracujemy i będzie idealnie. Szczerze mówiąc nie wiedziałem, że jesteś na tyle zdeterminowana by zdobyć sławę przyjaźniąc się z nimi. Pomyślałam nawet, że rozkochasz w sobie jednego z członków. Może to będzie Harry. Siedziałaś dzisiaj u niego na kolanach. To by na serio dobrze wyglądało. Jesteś wielka Lena. Gratuluję Ci
-Dziękuje. To było banalne.


Kolejny raz bardzo was przepraszam, że rozdział jest tak późno, ale wcześniej nie dałam rady pisać. W tamtym tygodniu miałam próbne egzaminy, więc chciałam sobie coś tam przypomnieć, ale słabo mi to wyszło bo i tak poległam. Jeszcze do tego wszystkiego mam problemy zdrowotne i ciągle czuje się słabo. Teraz jestem na zwolnieniu i może uda mi się napisać  Co do rozdziału mam nadzieję, że się wam spodoba. Liczę na komentarze.
Papapapa <3 <3 <3

niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 12



Dzisiaj nadszedł dzień wywiadu. Nasi menagerowie stwierdzili, że czas wszystko wyjaśnić. Pojawię się ja i One Direction. Właściwie sama nie wiem, co mam powiedzieć. Informacje o mojej śpiączce są dość… ciekawe. Mam jednak nadzieję, że za… godzinę to się wyjaśni.  Właśnie wsiadam do swojego auta, by dotrzeć do studia. Myśleliśmy by pojechać razem, ale za dużo gadania by było. Po 30 minutach byłam na miejscu. Zajechałam od tylnego wejścia, bo moja obecność była niespodzianką. Czy miłą to nie wiem, ale ludzie się trochę zdziwią. Na szczęście oni już byli. Menagerowie gadali nam jak powinniśmy się zachować, oczywiście my ich słuchaliśmy…
-Zrozumiano?- Spytał się Paul?
-Oczywiście.  – Odpowiedzieli chłopcy jednocześnie. Zdecydowanie widać było, że go nie słuchali.
-To co powiedziałem?- Zapytał zdenerwowany.
-No..yyy. – Zaczęli się jąkać.
-Ja z wami zwariuje. Powtarzam jeszcze raz. Któryś z was zaprosi Lenę.  Prowadząca będzie zdziwiona tym, ale jest o tym uprzedzona. Tym razem możecie mówić o wszystkim, ale nie wychylajcie się z tym. Teraz rozumiecie?- Spytał się.
-Tak. – Odpowiedzieli.
-To dobrze. Teraz idźcie się przygotować, za 10 minut wychodzicie. Chłopcy poszli się przygotować, a ja zauważyłam, że dostałam wiadomość. Karolina. Mój skarb <3

Wsiadam do samolotu. Odbierz mnie cioto <3
Tylko się nie spóźnij. Proszę bądź wyrozumiała dla Magdy.

Fajnie, że dopiero teraz mi mówi, że mam ją odebrać. Ciekawe o co chodzi z Magdą. Dobra potem się dowiem. Właśnie wchodzą na scenę. Na szczęście słyszę dokładnie każde słowo. Nie wiem kiedy wejdę, więc muszę słuchać.
-No to chłopcy, chyba czas na wyjaśnienia. W ostatnim czasie było u was różnie. Przez dość długi czas Louis mało interesował się sprawami zespołu, potem wizyty w szpitalu. Najpierw był sam a potem też doszła reszta zespołu. Ostatecznie wychodzicie z niego wraz z modelką Leną Moore. O co w tym chodzi? – Zapytała się.
-To może ja wszystko wyjaśnię. Jak każdy dobrze wie nasza znajomość z Len nie układała się dobrze. Poznaliśmy się w klubie, gdy ja ją obraziłem. Ktoś to źle zinterpretował. Niedokładnie tak było. To prawda, że Leni obraziła mnie, ale nic nie mówiła o zespole ani tym bardziej o barmanie, bo Lena dobrze go zna. Było jeszcze dużo spotkań, ale najbardziej przełomowe było na gali. A dokładnie potem na imprezie. Zaczęliśmy tańczyć, szepnąłem jej coś na ucho po czym ona uderzyła mnie w twarz. Wybiegliśmy na zewnątrz i gadaliśmy a raczej kłóciliśmy się. Ona wybiegła, a ja chwilę po niej odwiozłem El, a potem prosto do niej. Rozbiłem okno i zobaczyłem nieprzytomną Lenę. Wezwałem pogotowie i czekałem z nią. Podczas gdy ona była w śpiączce ja zawsze u niej byłem, bałem się o nią, bo to była moja wina. Na szczęście, gdy się obudziła wszystko sobie wyjaśniliśmy. I tak się stało, że teraz jesteśmy przyjaciółmi.
-Trochę się przez ten czas wydarzyło. Każdy ją postrzega jako tą wredną, a czy przy was jest taka? – No chyba raczej nie.
-Nie, Lena to naprawdę cudowna osoba. Dużo się o nie dowiedzieliśmy i wiemy, że nie miała lekko w życiu. – Wyjaśnił Harry.
-Co to znaczy? – Spytała ciekawa.
-Ona chyba najlepiej nam to wyjaśni. – Uśmiechnął się.
-Jest tutaj z wami?
-Oczywiści, Lena chodź tu do nas. – I czas wejść.  Zeszłam po schodach jak to oni zrobili i stałam przy prowadzącej.
-Co za niespodzianka. Dawno u nas nie byłaś.
-Oj trochę się zeszło. Może to jeszcze nadrobimy. – Uśmiechnęłam się. Chciałam usiąść, ale zobaczyłam, że nie ma miejsca.
-A miejsce dla mnie to gdzie. Ściskać tyłki, ja też chce usiąść. – Sztucznie się oburzyłam.
- Chodź do mnie na kolana modeleczko – powiedział Loczek.
-Po pierwsze, mówię tysięczny raz nie nazywaj mnie modeleczką, a po drugie jestem za ciężka.
- Ty jesteś lekka jak piórka, nie gadaj tylko siadaj. – I oto tak wylądowałam na kolach Hazzy.
-Louis mówił, że dużo przeszłaś w życiu, co to znaczy?
-Chyba trochę przesadził. Strata taty i siostra była dla mnie bardzo wstrząsająca, ale jakoś sobie radzę, albo przynajmniej próbuję.  – Nie będę mówiła im o tym co robił mi mój już były chłopak. Nikt się o tym nie dowie.
-Jak to się stało, że do teraz nikt o tym nie wie?
-Staram się by moja rodzina, nie miała nic wspólnego z moją karierą. Mi jest ciężko a ja nie chce obciążać tym innych.
-Czy teraz nam coś powiesz? – Znowu nie mam wyboru.
-Właściwie to mogę, jakąś wielce szczególną tajemnicą to nie jest. – Uśmiechnęłam się.  –Pytaj o co chcesz.
-Ile miałaś lat, gdy ich straciłaś?
-7.
-Czy twoja siostra była starsza od ciebie?
-Tak. Ona wtedy miała 14 lat.
- Masz teraz rodzeństwo?
-Starszego brata Justina. – Na samą myśli o nim, aż mi się mordka szczerzy.
-Macie dobre kontakty? Pomiędzy rodzeństwem często są spięcia.
-Nie, ja zawsze dobrze się z nim dogadywałam. Zawsze, gdy miałam jakiś problem to szłam do niego, mogłam z nim o wszystkim pogadać. Dość rzadko dochodziło do jakichkolwiek kłótni. No chyba, że chodziło o moje lenistwo. Kiedyś byłam strasznym leniem. Teraz wcale nie jest lepiej, ale moja praca zmusza mnie do ciągłego ruchu.
-Ciekawych rzeczy się o tobie dowiadujemy. Czy jest jeszcze coś o czym  nie wiemy?- Tak.
-Nie… właściwie to tak. Przez 7 lat chodziłam do szkoły tanecznej. Chyba tylko tyle. –Spojrzałam na Zayna. Bałam się, że powie o tym, że kiedyś grałam. On chyba pomyślał, bo spojrzał w moja stronę. Delikatnie pokręciłam głową na znak, że nie chce by o tym mówił. Na szczęście nikt się nie skapnął.
-Czemu przestałaś tańczyć? Jakaś kontuzja czy może sprawy osobiste?
-Chyba poczułam, że taniec to nie mój żywioł. Nadal lubię tańczyć, ale nie tak bardzo jak kiedyś. – Jedno drobne kłamstewko nikomu nie zaszkodzi.
-Tak właściwie to nigdy się nie dowiedzieliśmy jak to się stało, że jesteś modelką. Powiesz nam teraz?
-Oczywiście. Gdy byłam na castingu z moją przyjaciółką, fotograf poprosił mnie o sesję, ja się zgodziłam i jakoś do dziś jestem modelką.
-Lena, przez ten czas gdy byłaś w śpiączce dużo ludzi zastanawiało się czemu oddałaś swoją nagrodę inne modelce. Niektórzy nie wierzą w twoje słowa. Wyjaśnisz nam to teraz?
-To co mówiłam była prawda. Uważam, że Barbara jest świetną modelką, więc ta nagroda należy się jej. Ja przez 2 lata miała zaszczyt ją mieć, teraz jest czas na kogoś innego.
-To bardzo szlachetne z twojej strony, czy żałujesz tego?
-Nie, postąpiłam tak jak uważałam za słuszne.
-Dużo ludzi uważa, że przyjaźnisz się z One Direction dla zwiększenia swojej popularności. Co o tym sądzisz?
-Może to tak z boku wygląda, w końcu najpierw się kłócimy, a potem jest przyjaźń, ale ja po prostu polubiłam ich. Każdy z nich jest na swój sposób idealny i przez ten czas gdy się spotykaliśmy strasznie się polubiliśmy. Uwierzyłam w słowa mojej przyjaciółki, że to jest piątka najcudowniejszych chłopaków. Każdy z nich jest inny, więc spokojnie można znaleźć sobie jakąś ulubioną cechę u nich.
-Czy to znaczy, że znałaś ich już wcześniej?
-Moja przyjaciółka z Polski, Karolina jest ich wielką fanką, więc coś o nich wiedziała. Jednak nigdy nie wierzyłam, że mogą być idealni. Teraz, gdy ich znam, spokojnie twierdze, że można się w nich zakochać.
-No no no. Ciekawych rzeczy się o tobie tutaj dowiadujemy. W którym ty byś mogła się zakochać.
-Hm…. Nie umiem stwierdzić. U każdego jest jakaś cecha, którą kocham.
-Jakie to są cechy i u kogo?
-Louisa uwielbia za tą wieczność dziecinność, Zayna za wrażliwość, Niall to Niall. On po prostu jest słodki. Harrego, to chyba jak każdy za włosy i dołeczki, Liama za to, że dąży do celu. Za to, że pokazał tym, którzy się  niego wyśmiewali jak duży błąd zrobili.
-Serio o tym wiesz?- Zapytał się Liam.
-Dziękuj Karolinie, ona ciągle o was gada.
Przez resztę wywiadu gadali o nowej płycie. Gdy skończyliśmy pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na telefon, by mieć pewność, że nie muszę jechać po Karolinę i Madzię. Na szczęście jeszcze mam trochę czasu.
-Uzależniona. – Usłyszałam kogoś głos. Niall.
-Ja tylko sprawdzam godzinę. –Broniłam się.
-Poleciałaś do tego telefonu jakby to była ostatnia kanapka na świecie. – On dosłownie wszystko porównuje do jedzenia.
-Mam Karolinę odebrać z lotniska i boję się, że się spóźnię. – Od razu się uśmiechnął. Już ja się postaram by CZĘSTO spotykał się moją Karolinką.
-I co masz czas?- Zapytał się.
-Tak, jakąś godzinę. Do domu nie pojadę, bo to jest bez sensu, więc chyba pójdę do jakieś kawiarni.
-A co wy na to by rozdać trochę autografów, a potem gdzieś skoczymy?- Zaproponował Liam.
-Wy może idźcie a ja sobie poczekam tu na was.
-Lena, wszyscy idziemy. Ty też i nawet nie słyszę słowa sprzeciwu. – Jak miło.
-Ale po co tam ja? Ode mnie nikt nie chce autografu. Jestem w końcu postrzegana jako ta wredna.
-Uwierz mi Lena, gdy ty byłaś w szpitalu, ludzie ciągle czekali na ciebie. – Wtrącił Louis.
-Ale to było gdy byłam w szpitalu. Teraz jest zdrowa i na pewno nikt nie chce mojego autografu.
-LENA, IDZIESZ W TEJ CHWILI.- Krzyknął Louis.
-Nie krzycz na mnie. Będę robiła to co mi się podoba. Nikt nie będzie za mnie decydował.
-Założysz się? – Zaproponował Lou.
-Po co się zakładać i tak wygram. Nie pójdę tam i koniec, nie przekonasz mnie.
-Boisz się? – Zaśmiał się.
-Ja? Proszę Cię, ja się nigdy nie boję. Ale dobra chcesz zakładu to go będziesz miał. Jeśli przegrasz to PUBLICZNIE powiesz, że jest cudowna, genialna idealna, a jak ja przegram to ty tak zrobisz. Pasuje Ci?- Nigdy mu się to nie uda.
-Ależ proszę i możesz szykować się by wygłosić tą cudowną mowę.
-Jak uważasz, ale..- Nie mogłam dokończyć, bo ten kretyn przerzucił mnie przez swoje ramię jak jakiś worek. O nie. Tak to my grać nie będziemy. – Louis puszczaj mnie w tej chwili. Masz mnie zostawić. Powiem, że mnie zgwałciłeś. Puszczaj. Czy ty mnie słuchasz?
-Tak, ale pamiętaj też cię kocham. Przygotuj się na pisk. Właśnie wychodzimy. –Chciałam coś powiedzieć, ale pisk tych wszystkich dziewczyn był zbyt głośny. Loui na szczęście mnie już puścił.
-Dziewczyny mam do was prośbę, powiedzcie Lenie, że ją kochacie. Bo tak jest prawda?- Spojrzałam na te wszystkie dziewczyny. One w jednym momencie krzyknęły Tak? Jak to możliwe?
-No widzisz. Teraz czas na twoją przemowę –uśmiechnął się szyderczo. Jak mu kiedyś zrobi coś z tym uśmieszkiem.
-Dziewczyny, bardzo mi miło, że mnie szanujecie. Chciałabym teraz coś powiedzieć. Louis Tomlinson jest to najcudowniejszy człowiek na świcie. Genialny, idealny pod każdym względem.

Rozdział miał się pojawić wczoraj, ale brat zabrał mi laptopa. Jest trochę krótszy niż inne, ale chciałam mieć pewność, że dziś dodam.
Mam nadzieję, że się wam spodoba. Czytajcie i komentujcie. Chce wiedzieć co o tym sądzicie.
Papapa <3 <3 <3