Właśnie jadę
na lotnisko po Karolinę i Magdę. Przez tego kretyna Louisa już jestem
spóźniona, a czeka mnie jeszcze 10 minut jazdy. Zabije go w najbliższym czasie.
Jeszcze te cholerne korki, no jak nic Karola mnie zabiję. Gdy wreszcie dojechałam,
szybko wybiegłam by jak najszybciej zobaczyć je. Tak strasznie się za nimi
stęskniłam. Niby z Karoliną miałam kontakt, ale dość rzadko się widujemy. Jeśli
chodzi o Magdę, no to straciłyśmy kontakt jakieś 3 lata. Wiem tylko tyle, że
było to zaraz po śmierci jej siostry. Podobno bardzo źle to przeżyła. Chciałam
jej pomóc, ale ona ciągle mnie zbywała, a ja zaczynałam karierę, więc też nie
miałam dużo czasu. Ciekawe jak ona teraz wygląda. ONA JEST RUDA. Jak to
możliwe, że moja słodka, niewinna, delikatna Madzia jest ruda?!?! Przecież to
jest tragedia. Ona wygląda w tych włosach… właściwie to ona wygląda w nich
zajebiście.
-Magda!!!
Coś ty zrobiła z włosami?!- Nie obchodzi mnie to, że drze się na całe lotnisko.
W tej chwili muszę się dowiedzieć, czemu ona przefarbowała włosy.
-Nie drzyj
się. Trochę kultury ci nie zaszkodzi. To, że jesteś sławna nie oznacza, że
wszystko możesz. – Co?
-Spokojnie,
chce tylko wiedzieć, czemu zmieniłaś kolor włosów. – Powiedziałam spokojnie.
-Bo miałam
taki kaprys. Jeśli ci się nie podoba to trudno.
-Nie,
wyglądasz świetnie. Po prostu mnie to trochę zastanawia, w końcu zawsze byłaś
grzeczna i spokojna a tu nagle zmiana koloru włosów. I to jeszcze na rudy.
-Zmieniłam
się Lena, ale ciebie wtedy nie było. Wiesz czemu? Bo robiłaś karierę modelki.
Ona była ważniejsza niż przyjaciele. Zostawiłaś mnie, gdy ja ciebie
potrzebowałam. Myślałam, że jestem dla ciebie ważna, że mimo tego, że mieszkasz
w Londynie nadal będziemy się przyjaźnić, ale myliłam się i to bardzo.
Porzuciłaś mnie, gdy tylko miałam większy problem. – Dopiero teraz zauważyłam,
że po jej policzkach spływają łzy. Nigdy nie myślałam, że ona tak to odbiera.
-Ale to ty
mnie od siebie odsuwałaś. Nie chciałaś mojej pomocy. Masz racje robiłam wtedy
karierę, ale nigdy nie zapomniałam o tobie. Po prostu przez moment chciałam być
szczęśliwa. Moje życie było ciężkie, więc karierą była taką odskocznią. Potem,
gdy chciałam się z tobą spotkać ty mnie znowu odrzuciłaś. Karolina ci mogła
pomagać, mogła cię pocieszać, być z tobą, a czemu ja nie mogłam? Czym się
różniłam od niej?
-Ona była ze
mną. A ty tu, w Londynie.
-Dobrze
wiesz, że nie mogłam przyjechać do ciebie. Nie chodzi mi teraz o karierę.
Zrozum jak ciężko jest mi tam wracać. W Polsce przeżyłam dużą tragedie. Nie
jest mi łatwo o tym zapomnieć. Może i tu w Londynie też, ale tu łatwiej
zapomnieć.
-Byłam wtedy
twoją przyjaciółką!! A ty mnie zostawiłaś. Może i cię odrzucałam, ale ja wtedy
nie chciałam kontaktu z nikim. Moi rodzice obwiniali mnie o śmierć mojej
ukochanej Mai. Jak ty byś się czuła?!?!
-A myślisz,
że mi jest łatwo? Jeni mogła żyć, a tak to co? Każdy mnie nienawidzi za to, że
jestem sobą. Codziennie obwiniam się za to, że to Jen, a nie ja wsiadłam do tego
pierdolonego auta. Mój pierwszy chłopak mnie tak bardzo zranił. Moja
przyjaciółka mnie nienawidzi. Nie mam nikogo. Jeśli myślisz, że mam życie jak w
bajce to się mylisz. Moje życie to koszmar. Żyję, bo ciągle mnie ktoś ratuje.
Kiedyś był to Jus, a teraz Louis. Nie chce być na tym świecie. Zrozum to.
-Lena, o
czym ty mówisz? Czy ty się próbowałaś zabić?- O kurczę. Wygadałam się.
-Teraz cię
to interesuje?! Już po fakcie?! Nie chce o tym gadać. Znajdź Karolinę i was
odwiozę do domu.- Nikt się nie może dowiedź o moich tajemnicach. Nawet
Karolina.
-Lena proszę
cię powiedz mi.
-Nie Magda.
Może masz racje. Nasza przyjaźń skończyła się już. Teraz jestem dla ciebie
tylko wredną modelką. Niech tak zostanie.
-Lena!!!- Odwróciłam
się o zobaczyłam biegnącą w moją stronę Karolinę. Jak ja się za nią stęskniłam.
-Karola!!!- Szybko
do niej podbiegłam i się przytuliłam. Tak bardzo się cieszę, że teraz ją będę
miała dla siebie.
-Masz mi w
tej chwili wszystko opowiedzieć. Ze szczegółami.
-Dobrze, ale
teraz chodźcie. Muszę was odwieść i lecieć, bo jestem już umówiona.
-Z kim ty
się umówiłaś? Masz mi w tej chwili powiedzieć.
-A już
miałam nadzieję, że się zmieniłaś. W życiu ci nie powiem, zapomnij o tym.
-Lenaaaa. No
powiedz mi. Proszę cie. – Jak z dzieckiem.
-Perri. Wsiadajcie
do auta i podajcie mi swój adres. – Dziewczyny popatrzyły się siebie i zaczęły
się śmiać.- Czy wy się dobrze czujecie?- One chyba na serio są chore.
-Ty masz
auto? Lenka, zawsze miałaś bujną wyobraźnię, ale teraz to przesadziłaś.
-Wsiadajcie
do mojego auta, ale już.
-Ty masz
takie auto?- Zapytała się mnie Kara.
-Tak. Mam
takie auto, a teraz wsiadać, bo muszę jeszcze w jedno miejsce podjechać.
-Dobra już
dobra.- Dziewczyny wsiadły i podały swój adres. Jak się okazało jest to centrum
Londynu. Przynajmniej nie będę miała tak daleko do nich. Gdy byłyśmy już na miejscu, pożegnałam się z
nimi, a sama odjechałam. Umówiłyśmy się u mnie.
Nigdy nie spotykałyśmy się gdzieś na mieście. Przyjaźń ze mną mogła zniszczyć
karierę jej całemu zespołowi, a ja tego nie chciałam. Wiele razy przekonywała
mnie nie tylko ona, a nawet reszta dziewczyn, ale ja wiedziałam swoje. Nie
jestem taka zła jak inni myślą o mnie. Jak ktoś jest dla mnie ważny to będę go
broniła za wszelką cenę. Może i druga osoba nie robi tego dla mnie, jednak to
nie jest ważne. Trochę dziwne, ale taka już jestem. Mam bardzo dziwny
charakter. Kiedyś byłam bardzo wrażliwą i delikatną dziewczyną. Zmieniłam się
na osobę, która jest wredna i bezuczuciowa, ale coś ze starego charakteru u
mnie zostało. Łącząc moje dawne i dzisiejsze cechy może powstać dziwna
osoba. I to właśnie jestem ja. Lena
Moore. Modelka, która jest raniona tym, że zmieniła się przez to co kiedyś
przeszła. Na miejscu byłam po około 15
minutach. Przy drzwiach stała Pezz. Na mój widok uśmiechnęła się. Wysiadłam,
podeszłam do niej i przywitałam się.
-Mam
nadzieję, że długo nie musiałaś na mnie czekać. Loui mnie trochę zatrzymał. –
Ona się tylko uśmiechnęła. Coś sobie wyobraża, za dobrze ją znam. – Ja znam ten
twój uśmieszek. Gadaj w tej chwili.
-Coś ty za
często ostatnio spotykasz się z Louisem. Ciągle o nim gadasz. Masz mi wszystko
powiedzieć, jak na świętej spowiedzi. I to teraz.
-A może
byśmy weszły do środka? – Zapytałam się z uśmiechem.
-Możemy.
-No właśnie.-
Chciałam poszukać kluczy, gdy nagle ktoś otworzył drzwi. To był Justin, mój
brat.
-Hej
siostra, Hej Pezz. – Powiedział zaspany.
-Co ty
robisz w moim domu?! –Zapytałam się zła.
-Śpię i
proszę Cie nie krzycz głowa mnie rozsadza. – Mój braciszek ma kaca. To cudowna
wiadomość.
-JUUUUUUSTIN
MÓJ KOCHANY BRACISZKU. JAK JA SIĘ CIESZĘ, ŻE CIĘ WIDZĘ.
-Lenka
proszę, bądź cicho.
- Zapomnij.
– Wzięłam Pezz za rękę i zaprowadziłam do salonu. – Poczekaj chwilkę. Muszę
tylko skoczyć do sklepu po banany. – Na moje słowa się zdziwiła. – Są dobre na
kaca. Sama próbowałam.
-Dobra nie
pytam się o nic więcej.
-Jak chcesz
to możesz podręczyć trochę mojego braciszka.
-Ja w
porównaniu do ciebie jestem aniołkiem.
-Ty? Perrie
główka cie chyba boli. Jeszcze nie słyszałam tym, że aniołek miał różowe lub
fioletowe włosy.
-Oj tam.
Jestem nowoczesnym aniołkiem.
-Jak
uważasz. Dobra ja już idę do tego sklepu, bo mój braciszek szału dostanie.
-Tylko
wracaj szybko. Musimy koniecznie pogadać.
-Dobrze już
dobrze.
30 minut
późnij znowu byłam w domu. Na szczęście sklep mam blisko. Bratu dałam banany i
wytłumaczyłam o co z nimi chodzi.
-No to teraz
mi gadaj o co chodzi z Louisem.
-Ale co ja
mam ci mówić. Lubimy się i tyle.
-Taa jasne
uważaj, bo ci uwierzę. Coś pomiędzy wami jest i to bardzo dobrze widać.
-Nic
pomiędzy nami nie ma. To jest niemożliwe z 2 powodów. Po pierwsze ja nie wierzę
w miłość i ty o tym bardzo dobrze wiesz, a po drugie on ma dziewczynę, którą
kocha. Nie chce niszczyć ich związku.- Wyjaśniłam jej.
-Czemu ty
tak bardzo się wypierasz tego? Widać, że przy nim jesteś szczęśliwa. To
naprawdę cudowne, że nie chcesz niszczyć nikomu związku, ale pomiędzy nimi nie
ma tego co wcześniej. Znam ich naprawdę długo i to widać. El się zmieniła może
i nie na gorsze, ale oboje się męczą w tym związku.
-Czy ty mnie
słuchasz?! Nigdy nie będę z Lou! Nawet gdyby był sam! Ja nie wierzę w miłość i
tak już będzie! Nie zmienię swojego zdania tylko, dlatego, że inni mnie próbują
namówić!
-Lena
spokojnie, chce tylko żebyś była szczęśliwa. Martwię się o ciebie. Zawsze
miałaś pod górkę, chcę ci pomóc.
-Ale ja nie
chce pomocy. Jest mi dobrze tak jak jest. 3 Lata wytrzymałam, to i teraz
wytrzymam. Miło mi, że się martwię, ale ja sobie sama poradzę.
-Zawsze
mówisz, że sama sobie dasz radę, a i tak coś ci się stanie. Jestem twoją
przyjaciółką, więc możesz mi zaufać. Jesteś naprawdę cudowną osobą i chce dla
ciebie dobrze.
-To przestań
traktować mnie jak małe dziecko i pozwól mi żyć własnym życiem. Może i to życie
nie jest cudowne, ale ja się już do niego przyzwyczaiłam. Jest moje i to mnie
cieszy. Ja chce decydować co mnie spotka. Nawet jak będzie to coś złego to się
ucieszę, bo właśnie złe przeżycia kształtują charakter. I proszę cię pozwól mi
żyć tak jak ja tego chce. Jesteś cudowną przyjaciółką, ale ja też potrzebuję
chwili wytchnienia. Potrzebuję samotności by potem dostrzec wszystkie dobra
jakie mnie spotkały. Proszę Cię Perrie.
-Dobrze,
tylko pamiętaj, że ja to wszystko robię, że jesteś dla mnie bardzo ważna.
-Będę
pamiętać. Obiecuje Ci to Pezz. A może byśmy pooglądały jakiś film? – Zaproponowałam
wesoła.
-Świetnie co
proponujesz?
-Ja mam
ochotę na 3 metry nad niebem. Oglądamy?
-Tak, ty idź
zrób coś do jedzenia, a ja poszukam filmu.- I tak zrobiłyśmy. Na szczęście
zawsze się u mnie znajdzie coś dobrego. Znalazłam 2 paczki chipsów, żelki,
ciastka i dużą czekoladę. Obie kochamy jeść, gdy coś oglądamy. Postawiłam wszystko na stoliku i zaczęłyśmy
oglądać. Kocham ten film. Pamiętam jak pierwszy raz go oglądałam. Niektóre
sceny są jak dla mnie żenujące, ale tylko niektóre. Właśnie był moment, gdy
Babi przychodziła na wyścig, ale przerwał go mój telefon. Była to moja menagerka.
Musiałyśmy się spotkać, bo chodzi o mój pokaz. No tak, w końcu jestem modelką.
Pożegnałam się z Pezz, przeprosiłam ją bardzo i obiecałam, że jeszcze dokończymy
oglądać film. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Na miejscu byłam po 10
minutach. Przywitałam się z recepcjonistką, która jak zwykle patrzy się na mnie
wzrokiem pogardy, ale pomijając ją. Jak
zwykle udałam się do pokoju 243. Tam zastałam Isabel.
-Witaj Lena.
Usiądź. – Powiedziała, a ja zrobiłam to co ona kazała.- Za tydzień jest bardzo
ważny pokaz. Oczywiście nie muszę cie chyba informować, że jesteś główną
modelką. Miałaś nie brać w nim udziału, ale zmieniło się to przez twój dzisiejszy
wywiad. Będzie to zdecydowanie inny pokaz niż poprzednie. – W tym momencie
spojrzała na mnie.
-Co masz na
myśli? – Zapytałam się.
-Wystąpisz w
sukni ślubnej. – Gdy to usłyszałam myślałam, że spadnę z krzesła.
-Czy ty
sobie żartujesz? Nigdy nie wystąpię. Jak ty to sobie wyobrażasz? Ja,
dziewczyna, która nigdy nie będzie miała męża pojawia się jako główna modelka w sukni
ślubnej?
-I właśnie o
to chodzi. Musimy cię trochę zmienić. Bardzo dobrze, że zaprzyjaźniłaś się z
One Direction. To podniosło twoją popularność. Trochę jeszcze popracujemy i
będzie idealnie. Szczerze mówiąc nie wiedziałem, że jesteś na tyle
zdeterminowana by zdobyć sławę przyjaźniąc się z nimi. Pomyślałam nawet, że
rozkochasz w sobie jednego z członków. Może to będzie Harry. Siedziałaś dzisiaj
u niego na kolanach. To by na serio dobrze wyglądało. Jesteś wielka Lena.
Gratuluję Ci
-Dziękuje.
To było banalne.
Kolejny raz bardzo was przepraszam, że rozdział jest tak późno, ale wcześniej nie dałam rady pisać. W tamtym tygodniu miałam próbne egzaminy, więc chciałam sobie coś tam przypomnieć, ale słabo mi to wyszło bo i tak poległam. Jeszcze do tego wszystkiego mam problemy zdrowotne i ciągle czuje się słabo. Teraz jestem na zwolnieniu i może uda mi się napisać Co do rozdziału mam nadzieję, że się wam spodoba. Liczę na komentarze.
Papapapa <3 <3 <3
IDIOTKA TAK BARDZO XD <33 //JULKA CH
OdpowiedzUsuńDalej
OdpowiedzUsuńKurde co to ma być. Napewno Lena się z nimi nie zaprzyjaźnila dla sławy, ona szczerze ich lubi ♥. A tak poza tym to superrr rozdział <3333 czekam na nexta ^,^
OdpowiedzUsuńZajebiste *-* czekam na nexta /Magda
OdpowiedzUsuńDalej *o*
OdpowiedzUsuń