poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 13


Właśnie jadę na lotnisko po Karolinę i Magdę. Przez tego kretyna Louisa już jestem spóźniona, a czeka mnie jeszcze 10 minut jazdy. Zabije go w najbliższym czasie. Jeszcze te cholerne korki, no jak nic Karola mnie zabiję. Gdy wreszcie dojechałam, szybko wybiegłam by jak najszybciej zobaczyć je. Tak strasznie się za nimi stęskniłam. Niby z Karoliną miałam kontakt, ale dość rzadko się widujemy. Jeśli chodzi o Magdę, no to straciłyśmy kontakt jakieś 3 lata. Wiem tylko tyle, że było to zaraz po śmierci jej siostry. Podobno bardzo źle to przeżyła. Chciałam jej pomóc, ale ona ciągle mnie zbywała, a ja zaczynałam karierę, więc też nie miałam dużo czasu. Ciekawe jak ona teraz wygląda. ONA JEST RUDA. Jak to możliwe, że moja słodka, niewinna, delikatna Madzia jest ruda?!?! Przecież to jest tragedia. Ona wygląda w tych włosach… właściwie to ona wygląda w nich zajebiście.
-Magda!!! Coś ty zrobiła z włosami?!- Nie obchodzi mnie to, że drze się na całe lotnisko. W tej chwili muszę się dowiedzieć, czemu ona przefarbowała włosy.
-Nie drzyj się. Trochę kultury ci nie zaszkodzi. To, że jesteś sławna nie oznacza, że wszystko możesz. – Co?
-Spokojnie, chce tylko wiedzieć, czemu zmieniłaś kolor włosów. – Powiedziałam spokojnie.
-Bo miałam taki kaprys. Jeśli ci się nie podoba to trudno.
-Nie, wyglądasz świetnie. Po prostu mnie to trochę zastanawia, w końcu zawsze byłaś grzeczna i spokojna a tu nagle zmiana koloru włosów. I to jeszcze na rudy.
-Zmieniłam się Lena, ale ciebie wtedy nie było. Wiesz czemu? Bo robiłaś karierę modelki. Ona była ważniejsza niż przyjaciele. Zostawiłaś mnie, gdy ja ciebie potrzebowałam. Myślałam, że jestem dla ciebie ważna, że mimo tego, że mieszkasz w Londynie nadal będziemy się przyjaźnić, ale myliłam się i to bardzo. Porzuciłaś mnie, gdy tylko miałam większy problem. – Dopiero teraz zauważyłam, że po jej policzkach spływają łzy. Nigdy nie myślałam, że ona tak to odbiera.
-Ale to ty mnie od siebie odsuwałaś. Nie chciałaś mojej pomocy. Masz racje robiłam wtedy karierę, ale nigdy nie zapomniałam o tobie. Po prostu przez moment chciałam być szczęśliwa. Moje życie było ciężkie, więc karierą była taką odskocznią. Potem, gdy chciałam się z tobą spotkać ty mnie znowu odrzuciłaś. Karolina ci mogła pomagać, mogła cię pocieszać, być z tobą, a czemu ja nie mogłam? Czym się różniłam od niej?
-Ona była ze mną. A ty tu, w Londynie.
-Dobrze wiesz, że nie mogłam przyjechać do ciebie. Nie chodzi mi teraz o karierę. Zrozum jak ciężko jest mi tam wracać. W Polsce przeżyłam dużą tragedie. Nie jest mi łatwo o tym zapomnieć. Może i tu w Londynie też, ale tu łatwiej zapomnieć.
-Byłam wtedy twoją przyjaciółką!! A ty mnie zostawiłaś. Może i cię odrzucałam, ale ja wtedy nie chciałam kontaktu z nikim. Moi rodzice obwiniali mnie o śmierć mojej ukochanej Mai. Jak ty byś się czuła?!?!
-A myślisz, że mi jest łatwo? Jeni mogła żyć, a tak to co? Każdy mnie nienawidzi za to, że jestem sobą. Codziennie obwiniam się za to, że to Jen, a nie ja wsiadłam do tego pierdolonego auta. Mój pierwszy chłopak mnie tak bardzo zranił. Moja przyjaciółka mnie nienawidzi. Nie mam nikogo. Jeśli myślisz, że mam życie jak w bajce to się mylisz. Moje życie to koszmar. Żyję, bo ciągle mnie ktoś ratuje. Kiedyś był to Jus, a teraz Louis. Nie chce być na tym świecie. Zrozum to.
-Lena, o czym ty mówisz? Czy ty się próbowałaś zabić?- O kurczę. Wygadałam się.
-Teraz cię to interesuje?! Już po fakcie?! Nie chce o tym gadać. Znajdź Karolinę i was odwiozę do domu.- Nikt się nie może dowiedź o moich tajemnicach. Nawet Karolina.
-Lena proszę cię powiedz mi.
-Nie Magda. Może masz racje. Nasza przyjaźń skończyła się już. Teraz jestem dla ciebie tylko wredną modelką. Niech tak zostanie.
-Lena!!!- Odwróciłam się o zobaczyłam biegnącą w moją stronę Karolinę. Jak ja się za nią stęskniłam.
-Karola!!!- Szybko do niej podbiegłam i się przytuliłam. Tak bardzo się cieszę, że teraz ją będę miała dla siebie.
-Masz mi w tej chwili wszystko opowiedzieć. Ze szczegółami.
-Dobrze, ale teraz chodźcie. Muszę was odwieść i lecieć, bo jestem już umówiona.
-Z kim ty się umówiłaś? Masz mi w tej chwili powiedzieć.
-A już miałam nadzieję, że się zmieniłaś. W życiu ci nie powiem, zapomnij o tym.
-Lenaaaa. No powiedz mi. Proszę cie. – Jak z dzieckiem.
-Perri. Wsiadajcie do auta i podajcie mi swój adres. – Dziewczyny popatrzyły się siebie i zaczęły się śmiać.- Czy wy się dobrze czujecie?- One chyba na serio są chore.
-Ty masz auto? Lenka, zawsze miałaś bujną wyobraźnię, ale teraz to przesadziłaś.
-Wsiadajcie do mojego auta, ale już.
-Ty masz takie auto?- Zapytała się mnie Kara.
-Tak. Mam takie auto, a teraz wsiadać, bo muszę jeszcze w jedno miejsce podjechać.
-Dobra już dobra.- Dziewczyny wsiadły i podały swój adres. Jak się okazało jest to centrum Londynu. Przynajmniej nie będę miała tak daleko do nich.  Gdy byłyśmy już na miejscu, pożegnałam się z nimi, a sama odjechałam. Umówiłyśmy się u mnie. Nigdy nie spotykałyśmy się gdzieś na mieście. Przyjaźń ze mną mogła zniszczyć karierę jej całemu zespołowi, a ja tego nie chciałam. Wiele razy przekonywała mnie nie tylko ona, a nawet reszta dziewczyn, ale ja wiedziałam swoje. Nie jestem taka zła jak inni myślą o mnie. Jak ktoś jest dla mnie ważny to będę go broniła za wszelką cenę. Może i druga osoba nie robi tego dla mnie, jednak to nie jest ważne. Trochę dziwne, ale taka już jestem. Mam bardzo dziwny charakter. Kiedyś byłam bardzo wrażliwą i delikatną dziewczyną. Zmieniłam się na osobę, która jest wredna i bezuczuciowa, ale coś ze starego charakteru u mnie zostało. Łącząc moje dawne i dzisiejsze cechy może powstać dziwna osoba.  I to właśnie jestem ja. Lena Moore. Modelka, która jest raniona tym, że zmieniła się przez to co kiedyś przeszła.  Na miejscu byłam po około 15 minutach. Przy drzwiach stała Pezz. Na mój widok uśmiechnęła się. Wysiadłam, podeszłam do niej i przywitałam się.
-Mam nadzieję, że długo nie musiałaś na mnie czekać. Loui mnie trochę zatrzymał. – Ona się tylko uśmiechnęła. Coś sobie wyobraża, za dobrze ją znam. – Ja znam ten twój uśmieszek. Gadaj w tej chwili.
-Coś ty za często ostatnio spotykasz się z Louisem. Ciągle o nim gadasz. Masz mi wszystko powiedzieć, jak na świętej spowiedzi. I to teraz.
-A może byśmy weszły do środka? – Zapytałam się z uśmiechem.
-Możemy.
-No właśnie.- Chciałam poszukać kluczy, gdy nagle ktoś otworzył drzwi. To był Justin, mój brat.
-Hej siostra, Hej Pezz. – Powiedział zaspany.
-Co ty robisz w moim domu?! –Zapytałam się zła.
-Śpię i proszę Cie nie krzycz głowa mnie rozsadza. – Mój braciszek ma kaca. To cudowna wiadomość.
-JUUUUUUSTIN MÓJ KOCHANY BRACISZKU. JAK JA SIĘ CIESZĘ, ŻE CIĘ WIDZĘ.
-Lenka proszę, bądź cicho.
- Zapomnij. – Wzięłam Pezz za rękę i zaprowadziłam do salonu. – Poczekaj chwilkę. Muszę tylko skoczyć do sklepu po banany. – Na moje słowa się zdziwiła. – Są dobre na kaca. Sama próbowałam.
-Dobra nie pytam się o nic więcej.
-Jak chcesz to możesz podręczyć trochę mojego braciszka.
-Ja w porównaniu do ciebie jestem aniołkiem.
-Ty? Perrie główka cie chyba boli. Jeszcze nie słyszałam tym, że aniołek miał różowe lub fioletowe włosy.
-Oj tam. Jestem nowoczesnym aniołkiem.
-Jak uważasz. Dobra ja już idę do tego sklepu, bo mój braciszek szału dostanie.
-Tylko wracaj szybko. Musimy koniecznie pogadać.
-Dobrze już dobrze.
30 minut późnij znowu byłam w domu. Na szczęście sklep mam blisko. Bratu dałam banany i wytłumaczyłam o co z nimi chodzi.
-No to teraz mi gadaj o co chodzi z Louisem.
-Ale co ja mam ci mówić. Lubimy się i tyle.
-Taa jasne uważaj, bo ci uwierzę. Coś pomiędzy wami jest i to bardzo dobrze widać.
-Nic pomiędzy nami nie ma. To jest niemożliwe z 2 powodów. Po pierwsze ja nie wierzę w miłość i ty o tym bardzo dobrze wiesz, a po drugie on ma dziewczynę, którą kocha. Nie chce niszczyć ich związku.- Wyjaśniłam jej.
-Czemu ty tak bardzo się wypierasz tego? Widać, że przy nim jesteś szczęśliwa. To naprawdę cudowne, że nie chcesz niszczyć nikomu związku, ale pomiędzy nimi nie ma tego co wcześniej. Znam ich naprawdę długo i to widać. El się zmieniła może i nie na gorsze, ale oboje się męczą w tym związku.
-Czy ty mnie słuchasz?! Nigdy nie będę z Lou! Nawet gdyby był sam! Ja nie wierzę w miłość i tak już będzie! Nie zmienię swojego zdania tylko, dlatego, że inni mnie próbują namówić!
-Lena spokojnie, chce tylko żebyś była szczęśliwa. Martwię się o ciebie. Zawsze miałaś pod górkę, chcę ci pomóc.
-Ale ja nie chce pomocy. Jest mi dobrze tak jak jest. 3 Lata wytrzymałam, to i teraz wytrzymam. Miło mi, że się martwię, ale ja sobie sama poradzę.
-Zawsze mówisz, że sama sobie dasz radę, a i tak coś ci się stanie. Jestem twoją przyjaciółką, więc możesz mi zaufać. Jesteś naprawdę cudowną osobą i chce dla ciebie dobrze.
-To przestań traktować mnie jak małe dziecko i pozwól mi żyć własnym życiem. Może i to życie nie jest cudowne, ale ja się już do niego przyzwyczaiłam. Jest moje i to mnie cieszy. Ja chce decydować co mnie spotka. Nawet jak będzie to coś złego to się ucieszę, bo właśnie złe przeżycia kształtują charakter. I proszę cię pozwól mi żyć tak jak ja tego chce. Jesteś cudowną przyjaciółką, ale ja też potrzebuję chwili wytchnienia. Potrzebuję samotności by potem dostrzec wszystkie dobra jakie mnie spotkały. Proszę Cię Perrie.
-Dobrze, tylko pamiętaj, że ja to wszystko robię, że jesteś dla mnie bardzo ważna.
-Będę pamiętać. Obiecuje Ci to Pezz. A może byśmy pooglądały jakiś film? – Zaproponowałam wesoła.
-Świetnie co proponujesz?
-Ja mam ochotę na 3 metry nad niebem. Oglądamy?
-Tak, ty idź zrób coś do jedzenia, a ja poszukam filmu.- I tak zrobiłyśmy. Na szczęście zawsze się u mnie znajdzie coś dobrego. Znalazłam 2 paczki chipsów, żelki, ciastka i dużą czekoladę. Obie kochamy jeść, gdy coś oglądamy.  Postawiłam wszystko na stoliku i zaczęłyśmy oglądać. Kocham ten film. Pamiętam jak pierwszy raz go oglądałam. Niektóre sceny są jak dla mnie żenujące, ale tylko niektóre. Właśnie był moment, gdy Babi przychodziła na wyścig, ale przerwał go mój telefon. Była to moja menagerka. Musiałyśmy się spotkać, bo chodzi o mój pokaz. No tak, w końcu jestem modelką. Pożegnałam się z Pezz, przeprosiłam ją bardzo i obiecałam, że jeszcze dokończymy oglądać film. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Na miejscu byłam po 10 minutach. Przywitałam się z recepcjonistką, która jak zwykle patrzy się na mnie wzrokiem pogardy, ale pomijając ją.  Jak zwykle udałam się do pokoju 243. Tam zastałam Isabel.
-Witaj Lena. Usiądź. – Powiedziała, a ja zrobiłam to co ona kazała.- Za tydzień jest bardzo ważny pokaz. Oczywiście nie muszę cie chyba informować, że jesteś główną modelką. Miałaś nie brać w nim udziału, ale zmieniło się to przez twój dzisiejszy wywiad. Będzie to zdecydowanie inny pokaz niż poprzednie. – W tym momencie spojrzała na mnie.
-Co masz na myśli? – Zapytałam się.
-Wystąpisz w sukni ślubnej. – Gdy to usłyszałam myślałam, że spadnę z krzesła.
-Czy ty sobie żartujesz? Nigdy nie wystąpię. Jak ty to sobie wyobrażasz? Ja, dziewczyna, która nigdy nie będzie miała męża pojawia się jako główna modelka w sukni ślubnej?
-I właśnie o to chodzi. Musimy cię trochę zmienić. Bardzo dobrze, że zaprzyjaźniłaś się z One Direction. To podniosło twoją popularność. Trochę jeszcze popracujemy i będzie idealnie. Szczerze mówiąc nie wiedziałem, że jesteś na tyle zdeterminowana by zdobyć sławę przyjaźniąc się z nimi. Pomyślałam nawet, że rozkochasz w sobie jednego z członków. Może to będzie Harry. Siedziałaś dzisiaj u niego na kolanach. To by na serio dobrze wyglądało. Jesteś wielka Lena. Gratuluję Ci
-Dziękuje. To było banalne.


Kolejny raz bardzo was przepraszam, że rozdział jest tak późno, ale wcześniej nie dałam rady pisać. W tamtym tygodniu miałam próbne egzaminy, więc chciałam sobie coś tam przypomnieć, ale słabo mi to wyszło bo i tak poległam. Jeszcze do tego wszystkiego mam problemy zdrowotne i ciągle czuje się słabo. Teraz jestem na zwolnieniu i może uda mi się napisać  Co do rozdziału mam nadzieję, że się wam spodoba. Liczę na komentarze.
Papapapa <3 <3 <3

5 komentarzy:

  1. IDIOTKA TAK BARDZO XD <33 //JULKA CH

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde co to ma być. Napewno Lena się z nimi nie zaprzyjaźnila dla sławy, ona szczerze ich lubi ♥. A tak poza tym to superrr rozdział <3333 czekam na nexta ^,^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste *-* czekam na nexta /Magda

    OdpowiedzUsuń