Dziękuje za komentarze i nie przedłużając, zapraszam do czytania drugiej części siódmego rozdziału :*
♥♥♥
Wyszłam
głównym wejściem , bo właśnie tam czekał na mnie pan Steven. Niestety musiałam
zmierzyć się z bandą reporterów. Pan Stev chciał mi pomóc, jednak ja gestem ręki
pokazałam mu żeby został. Trzeba samemu rozwiązywać swoje problemy.
-Czemu to
zrobiłaś?
-Czy to było
zamierzone?
-Czy
zrobiłaś to by ratować karierę?
-Czemu
Barbara?
-Co ci
powiedział Louis na scenie?
-Co jest
pomiędzy wami?
-Gdzie teraz
idziesz?
Pytań było
jeszcze więcej, jednak ja odpowiedziałam tylko na te najważniejsze. Przystanęłam przy
jednej kamerze i zaczęłam udzielać wywiadu.
- To było
całkowicie spontaniczne, jednak nie żałuje niczego. Zrobiłam to, bo uważam, że mój
czas już minął i teraz jest czas na inną modelkę. Ta decyzja nie miała nic
wspólnego z moją karierę. Wybrałam Barbarę, bo wiem, że jest to modelka, która
na to zasłużyła. Pracowałam z nią wiele razy i wiem, że robi to bardzo
profesjonalnie. Do końca myślałam, że ona otrzyma nagrodę. Gdy tylko usłyszałam,
że to ja wygrałam, od razu wiedziałam komu mam przekazać statuetkę. Czy są jeszcze
jakieś pytania? – zapytałam się z uśmiechem.
-Co cię
łączy z Louisem Tomlinsonem? Co ci powiedział na scenie? Gdzie teraz idziesz?
Czy jeszcze dziś się z nim spotkasz? – wykrzyknęłam niemal jednocześnie.
-Z Louisem
nic mnie nie łączy. Mamy tych samych przyjaciół. Louis na scenie pogratulował mi
nagrody. Teraz jadę do domu przygotować
się na drugą część. Nie przewiduję spotkania go już dziś, lecz może się zdarzyć, że go spotkam. Teraz naprawdę przepraszam, ale już nie mam czasu. Żegnam. – Szybko odeszłam do limuzyny, by jak
najszybciej się ich pozbyć.
-Jest
panienka naprawdę cudowną osobą. Wiedziałem to od zawsze, ale tym co zrobiła dziś
panienka, jestem naprawdę wzruszony. –powiedział mi szofer, gdy tylko
wsiadł do samochodu.
-Musiałam to
zrobić. Wiem, że teraz będą mnie wszędzie śledzić, ale tak będzie lepiej.
-Może będę
panienkę wszędzie woził ? Będzie panienka bezpieczniejsza. – popatrzył się na
mnie tak, jakby wiedział jaka będzie odpowiedź.
-Nie. Miło, że pan chce mi pomóc, ale jestem już dużą dziewczynką i sama sobie będę
musiała z tym wszystkim poradzić. Czas chyba zapłacić za moje błędy. – Pan
Steven tylko się uśmiechnął i ruszył.
Po 30
minutach byłam już pod domem. Gdy chciałam wysiadać Pan Steven się mnie
zapytał:
-Mam na
panienkę poczekać?
-Nie dziękuje.
Poradzę sobie. Ale bardzo panu dziękuje za pomoc. – Ten pan jest cudownym
człowiekiem.
-Ależ to ja
dziękuję, że mogłem panienkę podwieźć.
-Do
widzenia.
-Do
widzenia panienko.
Szybko
weszłam do domu, żeby się przebrać. Od razu popędziłam na górę do mojej garderoby, aby znaleźć stój, który wybrała ma Casandra, moja stylistka. Była to delikatna
sukienka, podobnego koloru do tej co teraz miałam na sobie. Różniła się tym, że
była bez ramiączek, zdecydowanie krótsza i bez żadnych ozdób. Szybko się w nią przebrałam, zmieniałam torebkę, buty i biżuterię, a potem wzięłam się za nowy
makijaż. Gdy wszystko było już gotowe, znalazłam kluczyki do samochodu,
wsiadłam do auta i szybko odjechałam.
Pod klubem byłam dość szybko, zaparkowałam i ruszyłam do wejść. Ze względu na to, że była to impreza zamknięta, nie było żadnych kolejek. Ochroniarz mnie przywitał,
po czym otworzył mi drzwi. Ludzi było bardzo dużo, ale jak zwykle przeważały
osoby starsze. Widziałam pare osób z mojej branży, muzycy, aktorzy i jeszcze
dużo ludzi z innych dziedzin. Mnie jednak zainteresowała Perrie. Podeszłam do
niej i znienacka uszczypnęłam ją po bokach. Od razu podskoczyła i się
odwróciła.
-LENA!!! Ile
razy mam ci powtarzać, byś tak nigdy nie robiła. Nienawidzę cię. – ja się
tylko uśmiechnęłam i odpowiedziałam.
-Ale jeszcze
bardziej mnie kochasz, prawda?
-Niestety
tak. Nie zmienia to faktu, że jestem na ciebie fochnięta, bo nie
powiedziałaś mi co planujesz. Jak mogłaś. – udała obrażoną i się odwróciła.
-Ale ja tego
nie planowałam. Do końca wierzyłam, że nie wygram.
-Myślałam,
że bardziej już dumna być z ciebie nie mogę, ale jednak mogę. Cholernie jestem
dumna z mojej modeleczki.
-PERRIE.
JESZCZE RAZ NAZWIESZ MNIE MODELECZKĄ TO PRZYRZEKAM, ŻE WYRWĘ CI WSZYSTKIE TE
TWOJE KUDŁY Z TEGO PUSTEGO ŁBA. – jak ja nienawidzę jak ktoś mnie tak nazywa. Ta blond małpa to dobrze wie, i lubi to wykorzystywać.
-Już się tak
nie bulwersuj.- teraz czas się napić
czegoś mocniejszego i zaszaleć.
Tak jak
mówiła, tak zrobiłyśmy. Minęły 2 godziny, a Pezz była tak napita, że w ogóle nie
kontaktowała. Przyznaję, że też się nachlałam, ale musiałabym wypić 3 razy więcej niż Perrie by się
doprowadzić do jej stanu. Po moją
przyjaciółkę przyszedł Zayn . Zawołam Malika, gdy tylko go zobaczyłam, bojąc się o
stan przyjaciółki. Nudziłam się, więc poszłam na
parkiet trochę potańczyć. Gdy jestem pijana tańczę dość wyzywająco, co nie jest na moją korzyść.
Po paru minutach ktoś do mnie dołączył. Mało mnie interesował, więc tańczyłam
dalej. Tajemniczy tancerz złapał mnie za talie, co mnie zainteresowało, ale nie przeszkadzało mi to. Po prostu byłam ciekawa z kim tańczę. Jak się odwróciłam, doznałam
szoku. Tańczyłam z największym wrogiem. Louis spojrzał mi w oczy. Postanowił mnie pocałować, więc uderzyłam go w twarz. Natychmiastowo
zobaczyłam blask aparatu. Ktoś zrobił zdjęcie jak go uderzyłam. Teraz to
całkowicie mam przechlapane. Do tej pory nasze kłótnie nie były tak groźne. Popatrzył
się na mnie, po czym się uśmiechnął. Przybliżył się do mojego ucha po czym
szepnął.
-Nienawidzę
cię, ale kocham. – sparaliżowało mnie
to całkowicie. Odsunęłam się od niego i popatrzyłam ze zdziwioną miną.
-Chodź, na
tyły klubu. Wszystko ci wytłumaczę. – na początku nie chciałam, jednak potem
ciekawość wzięła górę. Po chwili byliśmy
już na tyłach.
-Możesz mi
do cholery jasnej powiedzieć co to miało znaczyć?! –wykrzyknęłam, gdy upewniłam
się, że nikt nas nie widzi.
-O co się
tak pieklisz? Nic się nie stało. – no on chyba sobie kpi.
-Nic się
nie stało? Chciałeś mnie pocałować i nic się nie stało?
-Ale nie
pocałowałem, więc w czym problem? –Jestem pewna. On jest chory.
-Bo ci kurwa
przywaliłam. Przez ciebie kretynie jestem zniszczona. Nienawidzę cię.
-To po co
mnie uderzyłaś? Kto ci kazał?
-Czy ty do
cholery jasnej nie rozumiesz, że nie masz prawa mnie całować? Serio to takie
trudne?
-A ty to
oczywiście jesteś bez winy, tak? Po co było tak tańczyć? – warknął na mnie.
-Ja cię
nawet nie widziałam. Ale wiesz, jeśli ja widzę swojego największego wroga, to chyba nie idę z nim tańczyć. Proste! –
wykrzyknęłam. –Wiesz co, nawet nie mam ochoty patrzeć na ten twój krzywy ryj.
Odpuść sobie. Zniszczyłeś mi karierę.
Zadowolony jesteś, prawda? Teraz leć do
swoich koleżków i się pochwal jak mnie załatwiłeś. Mam przynajmniej nadzieję,
że ktoś zobaczy, jaki jesteś naprawdę. - Weszłam tylko do klubu, bo właśnie
tam miałam torebkę. Gdy ją znalazłam, szybko ruszyłam do domu. Znalazłam klucze, po czym otworzyłam drzwi. Od razu znalazłam się przy alkoholu.
Chwyciłam pierwsze co było. Padło na polską wódkę. Przyda się. Wypiłam jedną,
drugą i tak kolejne. Czułam się okropnie, więc chwyciłam tabletki nasenne,
które znalazłam w szafce obok. Popiłam
wódką. Opróżniłam cały mój asortyment procentów. Powoli nie wiedziałam co się
dzieję. Poczułam się źle, wiec osunęłam się na podłogę i zasnęłam.
Komentujcie ♥ Piszcie jak Wam się podoba ♥ Pytajcie się o wszystko na asku ♥ Dziękuję za wszystkie wyświetlenia♥
Do następnego♥♥♥
♥ ♥ ♥
Och! On ją uratuje albo Pezz! Muszą! Czekam na nexta i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na nexta i zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuń