piątek, 17 października 2014

Rozdział 7 część 2

Dziękuje za komentarze i nie przedłużając,  zapraszam do czytania drugiej części siódmego rozdziału :*
♥♥♥



Wyszłam głównym wejściem , bo właśnie tam czekał na mnie pan Steven. Niestety musiałam zmierzyć się z bandą reporterów. Pan Stev chciał mi pomóc, jednak ja gestem ręki pokazałam mu żeby został. Trzeba samemu rozwiązywać swoje problemy.
-Czemu to zrobiłaś?
-Czy to było zamierzone?
-Czy zrobiłaś to by ratować karierę?
-Czemu Barbara?
-Co ci powiedział Louis na scenie?
-Co jest pomiędzy wami?
-Gdzie teraz idziesz?
Pytań było jeszcze więcej, jednak ja odpowiedziałam tylko na te najważniejsze. Przystanęłam przy jednej kamerze i zaczęłam udzielać wywiadu.
- To było całkowicie spontaniczne, jednak nie żałuje niczego. Zrobiłam to, bo uważam, że mój czas już minął i teraz jest czas na inną modelkę. Ta decyzja nie miała nic wspólnego z moją karierę. Wybrałam Barbarę, bo wiem, że jest to modelka, która na to zasłużyła. Pracowałam z nią wiele razy i wiem, że robi to bardzo profesjonalnie. Do końca myślałam, że ona otrzyma nagrodę. Gdy tylko usłyszałam, że to ja wygrałam, od razu wiedziałam komu mam przekazać statuetkę. Czy są jeszcze jakieś pytania? – zapytałam się z uśmiechem.
-Co cię łączy z Louisem Tomlinsonem? Co ci powiedział na scenie? Gdzie teraz idziesz? Czy jeszcze dziś się z nim spotkasz? – wykrzyknęłam niemal jednocześnie.
-Z Louisem nic mnie nie łączy. Mamy tych samych przyjaciół. Louis na scenie pogratulował mi nagrody.  Teraz jadę do domu przygotować się na drugą część. Nie przewiduję spotkania go już dziś, lecz może się zdarzyć, że go spotkam. Teraz naprawdę przepraszam, ale już nie mam czasu.  Żegnam. – Szybko odeszłam do limuzyny, by jak najszybciej się ich pozbyć.
-Jest panienka naprawdę cudowną osobą. Wiedziałem to od zawsze, ale tym co zrobiła dziś panienka, jestem naprawdę wzruszony. –powiedział mi szofer, gdy tylko wsiadł do samochodu.
-Musiałam to zrobić. Wiem, że teraz będą mnie wszędzie śledzić, ale tak będzie lepiej.
-Może będę panienkę wszędzie woził ? Będzie panienka bezpieczniejsza. – popatrzył się na mnie tak, jakby wiedział jaka będzie odpowiedź.
-Nie. Miło, że pan chce mi pomóc, ale jestem już dużą dziewczynką i sama sobie będę musiała z tym wszystkim poradzić. Czas chyba zapłacić za moje błędy. – Pan Steven tylko się uśmiechnął i ruszył.
Po 30 minutach byłam już pod domem. Gdy chciałam wysiadać Pan Steven się mnie zapytał:
-Mam na panienkę poczekać?
-Nie dziękuje. Poradzę sobie. Ale bardzo panu dziękuje za pomoc. – Ten pan jest cudownym człowiekiem.
-Ależ to ja dziękuję, że mogłem panienkę podwieźć.
-Do widzenia.
-Do widzenia panienko.
Szybko weszłam do domu, żeby się przebrać. Od razu popędziłam na górę do mojej garderoby, aby znaleźć stój, który wybrała ma Casandra, moja stylistka. Była to delikatna sukienka, podobnego koloru do tej co teraz miałam na sobie. Różniła się tym, że była bez ramiączek, zdecydowanie krótsza i bez żadnych ozdób. Szybko się w nią przebrałam, zmieniałam torebkę, buty i biżuterię, a potem wzięłam się za nowy makijaż. Gdy wszystko było już gotowe, znalazłam kluczyki do samochodu, wsiadłam do  auta i szybko odjechałam. Pod klubem byłam dość szybko, zaparkowałam i ruszyłam do wejść. Ze względu na to, że była to impreza zamknięta, nie było żadnych kolejek. Ochroniarz mnie przywitał, po czym otworzył mi drzwi. Ludzi było bardzo dużo, ale jak zwykle przeważały osoby starsze. Widziałam pare osób z mojej branży, muzycy, aktorzy i jeszcze dużo ludzi z innych dziedzin. Mnie jednak zainteresowała Perrie. Podeszłam do niej i znienacka uszczypnęłam ją po bokach. Od razu podskoczyła i się odwróciła.
-LENA!!! Ile razy mam ci powtarzać, byś tak nigdy nie robiła. Nienawidzę cię. – ja się tylko uśmiechnęłam i odpowiedziałam.
-Ale jeszcze bardziej mnie kochasz, prawda?
-Niestety tak. Nie zmienia to faktu, że jestem na ciebie fochnięta, bo nie powiedziałaś mi co planujesz. Jak mogłaś. – udała obrażoną i się odwróciła.
-Ale ja tego nie planowałam. Do końca wierzyłam, że nie wygram.
-Myślałam, że bardziej już dumna być z ciebie nie mogę, ale jednak mogę. Cholernie jestem dumna z mojej modeleczki.
-PERRIE. JESZCZE RAZ NAZWIESZ MNIE MODELECZKĄ TO PRZYRZEKAM, ŻE WYRWĘ CI WSZYSTKIE TE TWOJE KUDŁY Z TEGO PUSTEGO ŁBA. – jak ja nienawidzę jak ktoś mnie tak nazywa. Ta blond małpa to dobrze wie, i lubi to wykorzystywać.
-Już się tak nie bulwersuj.- teraz czas się  napić czegoś mocniejszego i zaszaleć.
Tak jak mówiła, tak zrobiłyśmy. Minęły 2 godziny, a Pezz była tak napita, że w ogóle nie kontaktowała. Przyznaję, że też się nachlałam, ale musiałabym wypić 3 razy więcej niż Perrie by się doprowadzić do jej stanu.  Po moją przyjaciółkę przyszedł Zayn . Zawołam Malika, gdy tylko go zobaczyłam, bojąc się o stan przyjaciółki.  Nudziłam się, więc poszłam na parkiet trochę potańczyć. Gdy jestem pijana tańczę  dość wyzywająco, co nie jest na moją korzyść. Po paru minutach ktoś do mnie dołączył. Mało mnie interesował, więc tańczyłam dalej. Tajemniczy tancerz złapał mnie za talie, co mnie zainteresowało, ale nie przeszkadzało mi to. Po prostu byłam ciekawa z kim tańczę. Jak się odwróciłam, doznałam szoku. Tańczyłam z największym wrogiem. Louis spojrzał mi w oczy. Postanowił mnie pocałować, więc uderzyłam go w twarz. Natychmiastowo zobaczyłam blask aparatu. Ktoś zrobił zdjęcie jak go uderzyłam. Teraz to całkowicie mam przechlapane. Do tej pory nasze kłótnie nie były tak groźne. Popatrzył się na mnie, po czym się uśmiechnął. Przybliżył się do mojego ucha po czym szepnął.
-Nienawidzę cię, ale kocham.  – sparaliżowało mnie to całkowicie. Odsunęłam się od niego i popatrzyłam ze zdziwioną miną.
-Chodź, na tyły klubu. Wszystko ci wytłumaczę. – na początku nie chciałam, jednak potem ciekawość wzięła górę.  Po chwili byliśmy już na tyłach.
-Możesz mi do cholery jasnej powiedzieć co to miało znaczyć?! –wykrzyknęłam, gdy upewniłam się, że nikt nas nie widzi.
-O co się tak pieklisz? Nic się nie stało. – no on chyba sobie kpi.
-Nic się nie stało? Chciałeś mnie pocałować i nic się nie stało?
-Ale nie pocałowałem, więc w czym problem? –Jestem pewna. On jest chory.
-Bo ci kurwa przywaliłam. Przez ciebie kretynie jestem zniszczona. Nienawidzę cię.
-To po co mnie uderzyłaś? Kto ci kazał?
-Czy ty do cholery jasnej nie rozumiesz, że nie masz prawa mnie całować? Serio to takie trudne?
-A ty to oczywiście jesteś bez winy, tak? Po co było tak tańczyć? – warknął na mnie.
-Ja cię nawet nie widziałam. Ale wiesz, jeśli ja widzę swojego największego wroga,  to chyba nie idę z nim tańczyć. Proste! – wykrzyknęłam. –Wiesz co, nawet nie mam ochoty patrzeć na ten twój krzywy ryj. Odpuść  sobie. Zniszczyłeś mi karierę. Zadowolony jesteś, prawda? Teraz leć  do swoich koleżków i się pochwal jak mnie załatwiłeś. Mam przynajmniej nadzieję, że ktoś zobaczy, jaki jesteś naprawdę. -  Weszłam tylko do klubu, bo właśnie tam miałam torebkę. Gdy ją znalazłam, szybko ruszyłam do domu. Znalazłam klucze, po czym otworzyłam drzwi. Od razu znalazłam się przy alkoholu. Chwyciłam pierwsze co było. Padło na polską wódkę. Przyda się. Wypiłam jedną, drugą i tak kolejne. Czułam się okropnie, więc chwyciłam tabletki nasenne, które znalazłam w szafce obok.  Popiłam wódką. Opróżniłam cały mój asortyment procentów. Powoli nie wiedziałam co się dzieję. Poczułam się źle, wiec osunęłam się na podłogę i zasnęłam. 

 Komentujcie ♥ Piszcie jak Wam się podoba ♥ Pytajcie się o wszystko na asku ♥ Dziękuję za wszystkie wyświetlenia♥

Do następnego♥♥♥

♥ ♥ ♥

3 komentarze:

  1. Och! On ją uratuje albo Pezz! Muszą! Czekam na nexta i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, czekam na nexta i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń