środa, 1 października 2014

Rozdział 4



Hejj :) To już 4 rozdział :o Historia zaczyna się rozkręcać ^^ Zapraszam do czytania ♥

-George, kochany, prędzej ty zostaniesz tancerzem niż ja się z nimi zaprzyjaźnię. W życiu do tego nie dojdzie. – Chłopcy chyba się wkurzyli, ale mnie trochę mało to interesowało.
-Masz rację tym razem. Kto by chciał się zaprzyjaźnić z kimś takim jak ty. Wredna, oschła blondyneczka, która zarabia tylko swoją twarzyczką. – O nie!!! Louis tak nie będzie do mnie mówił.
-Wiesz, ja poważnie zarabiam swoją twarzą. Nie to co ty. Powinieneś skupić się na głosie, no ale co się spodziewać, talentu to ty nie masz. Ciekawe co ci ludzie w tobie widzą. Buźkę to ty masz tragiczną. Tak się zastanawiam, czy jakaś operacja ci pomoże, ale wątpię. Wiesz co Zayn, radzę ci chować przed nim wszystkie lustra. Pękną od razu. Albo kupić pancerne, choć wątpię czy one wytrzymają. – Nikt nie będzie ze mną zadzierał, szczególnie ten kretyn Lou. Zapłaci mi za to. Już ja się postaram.
-Proszę was, skupcie się na sesji, a nie na kłócenie się ze sobą. Teraz jest czas na sesję grupową. – Sesja grupowa, ja z NIM tak blisko. Kurcze.
-Masz racją, kłócenie się z nim jest głupie. To jest poniżej mojego poziomu.
-Chyba bardziej mojego, no ale powiedzmy że ty masz racje. Głupszym się ustępuje.
-Odezwał się ten najmądrzejszy. Wielki mi piosenkarz. Lepiej żaba skrzeczę niż ty śpiewasz.
-A z ciebie co za modelka.  Moja babcia byłaby lepsza niż ty.
-Kretyn
-Pusta lalka      
-Debil
-Szmata.
-O nie! Nikt mnie nie będzie nazywał szmatą. Słyszysz?! NIKT.
-Tak? To popatrz. S Z M A T A .
-Pieprzony skurwysyn
-Przepraszam bardzo, jak ty mnie nazwałaś?
- A co, biedactwo nie słyszało? Pieprzony skurwysyn.
-Odszczekaj to.
-Ani mi się to śni. Odwołaj szmatę, to ja może odwołam skurwysyna.
-Ja tylko powiedziałem prawdę. A ty kłamiesz.
-Chyba odwrotnie to ty... – już chciałam coś powiedzieć, ale przerwał mi loczek.
-A może byście przestali się kłócić. Nikt tu  nie jest szmatą ani pieprzony skurwysynem, ok?
-Wal się Harry. Z tobą nie rozmawiam, więc łaskawie odwal się.
-Do cholery jasnej Lena i Louis. Nie mam czasu na wasze kłótnie. Macie w tej chwili iść na wyznaczone miejsce i ładnie się uśmiechnąć. Jeszcze jedno słowo usłyszę od was, to nie wiem co wam zrobię.
-Spokojnie, co histeryzujesz? Już idę, a z innymi to nie wiem.
-Już ty się o mnie nie martw, ja idę. – i tak przeleciała nam cała sesja. Ja z Louisem sobie dogryzaliśmy, Harry próbował nas opamiętać, ale słabo mu to wychodziło, a George nas opieprzał że źle stoimy, lub coś takiego.
-Dobra, już koniec, nic lepszego nie będzie. Ja z wami nie wytrzymam. Nigdy więc sesji, gdzie wy jesteście razem. Nigdy.
-Mi to mówisz? To dwójka to mieszanka wybuchowa. – Odezwał się Harry. Ludzie, on zaraz po Louisie mnie najbardziej denerwuje. Ja ich kiedyś chyba pozabijam.
-Dobra, ty Lena możesz iść się przebrać, a z waszą piątką muszę pogadać. –Ciekawe o czym chciał z nimi gadać. Poszłam się przebrać w to co przyszłam.
Kiedy się ubrałam, popatrzyłam na siebie. Modelką jestem od 3 lat a tak naprawdę sama nie wiem, czemu nią zostałam. Wyjątkowo piękna nie jestem. Zawsze mi gadali, że mam piękne, długie zgrabne nogi, cudowną sylwetkę i dobrą buźkę. No właśnie... buźkę. Ja zarabiam tą swoją twarzą, a to nie tak miało być. Nie powiem, kiedyś w dzieciństwie bardzo  chciałam zostać modelką, ale potem jak patrzyłam na Kat, to wiedziałam, że nie mam szans. Ja chciałam być dekortem wnętrz, a ona zawsze marzyła o karierze w modelingu. A tu co? To ja zostałam modelką, nie ona. No właśnie, Katrine. Odkąd zrobiłam poważną karierę, czyli 2 lata temu, to nasz kontakt ograniczył się. Nie dlatego, że ja nie mam czasu, bo dam rade godzić karierę, gdzie często wyjeżdżam, z nauką, ale dlatego, że ona się ode mnie odsunęła. Smutne? Ale prawdziwe. Przyjaciół nie mam, bo jestem postrzegana że szmatę. Ale mówi się trudno. Jedyną osobą która mnie nie zostawiła podczas kariery, to moja przyjaciółka z Polski, Karolina. Cieszę się, że ją mam.  Gdy wyszłam, ich już nie było, całe szczęście. Pożegnałam się z panią w recepcji i wyszłam na parking.
Wsiadłam do auta i pojechałam do domu. Mam dzisiaj imprezę u Perrie, tak właściwie to nie jest impreza, tylko takie przyjacielskie spotkanie. Gdy dojechałam do domu, postanowiłam coś zjeść, od rana nic nie jadałam, a jest 15. Postanowiłam zrobić sobie kanapki. Gdy je zjadłam, poszłam pod prysznic. Musiałam ochłonąć. Po 15 minutach wyszłam, założyłam bieliznę, umalowałam się, włosy zostawiłam takie, jakie są, czyli proste i ubrałam się w to, w czym miałam iść.
Stwierdziłam że czas się już zbierać, wiec znalazłam klucze, zamknęłam dom, wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę jej domu. Gdy tam byłam, nikogo jeszcze nie było, ale to lepiej dla mnie. Zaparkowałam, i poszłam w stronę domu. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzyła mi blondynka, z cudownym uśmiechem.
-Pezz! Ty masz blond włosy! Żadnych kolorowych dodatków...
-No hej! Fajnie mnie witasz. Tak, żadnych kolorowych włosów, jak na razie.
-O czyżby nasza Perrie zmądrzała?
-Ani mi się śni, ale mniejsza z tym, jesteś pierwsza, więc mamy czas by pogadać.
-Ok, a powiedz mi kto jeszcze będzie? – oby nie 1D, proszę.
-Dziewczyny i znajomi Zayna, wiem jak ty nie lubisz chłopaków, ale oni są fajni, uwierz mi. Niall jest słodki, Liam romantyczny, Harry zdemoralizowany, a Lou zabawny.
-Taa jasne... taki zabawny, że nie mogę. – powiedziałam to najciszej jak tylko się da, ale to nie pomogło, i tak mnie usłyszała.
-Ej Len, co się stało? Co ci zrobił Louis? – Już miałam powiedzieć, ale do drzwi zadzwonił dzwonek, więc blondynka poszła je otworzyć. I niestety to było 1D, nawet nie weszli do salonu, ale ja słyszałam głos Louisa. Każdy mówi że to głos Hazzy jest rozpoznawalny, ale ja rozpoznaje zawsze głos Louisa. No, ale jak już weszli, to mieli namalowane na twarzy zdziwienie. Nie spodziewali się że będę. No cóż, ja się też ich nie spodziewałam. Louis chciał coś powiedzieć, ale Loczek mu przeszkodził.
Oczami Louisa
Jak usłyszałem, że nas obraża to wpadłem w szał. Co ona sobie wyobraża? Każdy dobrze wie, jak źle tańczy George. Czas zacząć wojnę. Jak się kłóciliśmy, poczułem się dziwnie. Strasznie było mi ciężko mówić o niej tak źle. Najgorzej jak mi się wymsknęło "szmata" w jej stronę. Poczułem się jak bezwartościowa rzecz, jak nikt ważny. Było mi przykro, że mnie tak nazwała, jednak dobrze wiedziałem, że sobie na to zasłużyłem. Każdy nas próbował powstrzymywać, ale ja nie umiałem. Niby tak źle się czułem, ale mówiąc to jednak chciałem jej pokazać jaki jestem silny. Gdy sesja się skończyła, Lena poszła się przebrać, a nas zawołał fotograf.
-Louis! W tej chwili masz mi powiedzieć o co pokłóciłeś się z Leną!! – wrzasnął na mnie tak, że aż się przestraszyłem. Nigdy taki nie był.
-No bo… - bałem mu się to powiedzieć.
-Gadaj Lou!
-Bo wczoraj... jak byliśmy w klubie, to trochę się posprzeczaliśmy.  – odwróciłem wzrok tak by na niego nie patrzeć, wstydziłem się tego.
-Już myślałem, że ją wykorzystałeś i zostawiłeś. Ona wydaje się być wredna, jednak to tylko taka maska. Jest wrażliwa, ale ktoś ją kiedyś skrzywdził i boi się komukolwiek zaufać.
-Też mi się tak wydaje. Jednak ona mnie tak strasznie denerwuje.
-Mam nadzieję, że kiedyś się przed wami otworzy.
-Ja też. Dobra, my spadamy. Cześć George. –pożegnaliśmy się i udaliśmy do busa. Reszta gadała, a ja się patrzyłem w okno i zastanawiałem co Lena o mnie myśli. Niby ją wyzywałem, jednak to było silniejsze ode mnie.
-Ee Lou, mówimy do ciebie od 5 minut, a ty tylko gapisz się w te okno. Co się stało?- spytał się mnie Hazz. Co ja mam mu powiedzieć? Że myślę o modelce, która zwyzywała?
-Mam ostatnio problemy z El, ciągle się kłócimy. Strasznie się zmieniła. To już nie ta sama dziewczyna co kiedyś. Stała się taka bez uczuć. – to prawda, Eleanor się zmieniła. Czasami coraz częściej myślę, że ona mnie już nie kocha.
-Masz rację. Też mi się tak wydaje. Coraz częściej pokazuje swoje złe strony. Może z nią porozmawiaj.- Z El mnie poznał Harry, to jemu zawdzięczam swoją miłość. Jednak z dnia na dzień ta miłość się wypala i staje coraz trudniejsza.
-Tak, może pogadamy. Gdy tylko byliśmy na miejscu, szybko wysiadłem z busa i udałem się do kuchni. Zjadłem wcześniej zrobioną kanapkę i poszedłem do swojego pokoju. Przebrałem się i zszedłem na dół. Wszyscy na mnie już czekali.
-Co to się stało, że jesteś później od Zayna? –zapytał się Niall.
-Jakoś tak. Dobra, chodźcie już. – wsiedliśmy do auta Harrego, bo tylko jego samochód nas wszystkich pomieści. Szybko znaleźliśmy się pod domem Pezz. Na podjeździe stało super sportowe auto. Pewnie jakiś chłopak. Zadzwoniliśmy dzwonkiem, a ona nam szybko otworzyła. Poszliśmy do salonu, a tam siedziała Lena. Chciałem coś powiedzieć, jednak Loczek mi przerwał.

Tak się przedstawia rozdział 4 :D Dziękuję za wszystkie komentarze i mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej. :)

Do następnego ! ♥♥♥ 

3 komentarze: