czwartek, 30 października 2014

Rozdział 8




Oczami Louisa
Po tym jak uciekła, poszedłem do klubu i usiadłem przy reszcie zespołu. Była ze mną El, więc nie mogłem powiedzieć, co się stało. Moja dziewczyna była już nieźle napita, więc nie kontaktowała. Zdecydowanie przesadza z alkoholem. Miałem jej dość, więc postanowiłem, że ją zawiozę do domu. Na szczęście dziś nic nie piłem. Wziąłem Eleanor na ręce, po czym wsadziłem do samochodu. Zawiozłem ją do nas, bo właśnie teraz tam się zatrzymała. Gdy byliśmy na miejscu, zaniosłem ją do domu, do mojego pokoju. Chwilę przy niej posiedziałem. Zdecydowałem się, że muszę wyjaśnić to wszystko Lenie. Dobrze wiedziałem, co jej powiedziałem. Ona nie może o mnie tak myśleć. Nie może wiedzieć, że ja ją kocham. Musze coś wymyślić. Położyłem na szafce przy łóżku tabletki i butelkę wody. Zdecydowałem pojechać do niej i wszystko powiedzieć. Szybko wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu. Nie obchodziło mnie to, że łamię wszystkie przepisy jakie są. Ważne jest tylko, by do niej pojechać. Gdy tylko byłem pod jej domem, zacząłem uderzać w drzwi, lecz nie było żadnego odzewu.  Bałem się jak cholera. Wiedziałem, że coś złego się stało, a ja nie miałem żadnego kontaktu z nią. Cholerna jasna, ja ją kocham. Kocham ją, a nie mogę nic zrobić. Osunęłam się po drzwiach z bezsilności. Siedziałem tak trochę. Nawet łzy mi zaczęły lecieć. Zebrałem się w sobie i zdecydowałem się wyważyć drzwi. Próbowałem wiele razy, ale nic to nie dało. Znalazłem kamień i postanowiłem wybić szybę w oknie. Mało mnie interesowało, że potem będę za to płacić. Najważniejsza jest Lena. Obszedłem do okoła, by łatwiej było mi wejść. Rzuciłem największy kamień jaki tylko znalazłem. Wszedłem przez okno i znalazłem ją leżącą na podłodze. Obok niej było chyba z 6 butelek wódki i puste opakowanie tabletek nasennych. To wszystko przeze mnie. To ja zniszczyłem jej życie. Znalazłem swój telefon i zadzwoniłem na pogotowie. Cały czas próbowałem ją obudzić, lecz bezskutecznie.
-Lena, proszę nie rób mi tego. Przepraszam za wszystko. Nie możesz teraz odejść. Proszę. – Po 5 minut usłyszałem sygnał karetki.  Postanowiłem, że wyjdę przed drzwi by szybciej znaleźli odpowiedni dom. Sanitariusze pytali się mnie o coś, lecz ja nie wiedziałem o co, ponieważ byłem tak zdenerwowany jej stanem. Niestety nie pozwolili mi z nią jechać. Wsiadłem w samochód i z piskiem opon ruszyłem za karetką w stronę szpitala. Chciałem by ktoś był przy niej gdy się obudzili, ale nie miałem do tego głowy. Na miejscu byłem po 20 minutach, bo na drodze był jakiś wypadek. Szybko dopchałem się do recepcji pytając  gdzie jest Lena. Starsza pani spytała się mnie kim jestem dla poszkodowanej. Wiedząc, że jak dowie się, że przyjacielem to mi nie powie, więc odpowiedziałem chłopakiem. Powiedziała mi, że trwa badanie i mam się udać na 2 piętro. Nie chciałem jechać windą, bo to tylko by spowolniło moje ruchy. Gdy byłem już na wyznaczonym piętrze zacząłem szukać jakiegoś lekarza, by mógł mi powiedzieć co jest z moją Leną. Z za drzwi wyszedł lekarz,  podbiegłem do niego, by dowiedzieć się co z nią jest.
-Niestety, z panią Leną nie jest dobrze. Zażyła bardzo dużą środków nasennych, które popiła silnym alkoholem. Do tego karetka przyjechała późno. Pacjentka wpadła w śpiączkę. Mamy nadzieję, że ten stan potrwa maksymalnie 2 tygodnie.
-Czy mogę ją teraz zobaczyć?- spytałem.
-Tak, ale tylko na 5 minut. – wyminąłem lekarza i wszedłem do sali. Leżała tam. Usiadłem na krześle, przy  łóżku i chwyciłem jej rękę
-Przepraszam Cię. Nie powinienem Cię wtedy całować. Jakoś tak samo wyszło. Chciałbym, abyś mnie kiedyś poznała takiego jakim jestem naprawdę. Wcale nie jestem taki jak ci się wydaje, ale chyba sobie sam zarobiłem na tą opinię. Chciałbym być tu dłużej, ale nie mogę. Muszę zadzwonić do Perrie, na pewno się o ciebie martwi. Jeszcze Cie odwiedzę. Mam nadzieję, że nie będziesz zła za to, że przez ten czas będę Cię nękał. Do zobaczenia.
Po wyjściu z sali zadzwoniłem do Zayn'a, by ten poinformował wszystkich, że jestem w szpitalu z Leną. Zjawili się 15 minut później. Pierwszą zobaczyłem Pezz. Martwiła się o nią. W końcu były przyjaciółkami.
-Gdzie jest Lena? Co z nią? Muszę się z nią szybko zobaczyć. Gdzie ona jest? Lou powiedz mi natychmiast, gdzie jest moja przyjaciółka Lena?! – wykrzykiwała szybko tak, że ledwo co ją usłyszałem.
-Pezz spokojnie. Lena teraz jest w śpiączce. Wzięła dużą ilość środków nasennych i popiła to mocnym alkoholem. – wytłumaczyłem jej to wszystko. Miałem tylko nadzieję, że nie wie czemu tak postąpiła.
-Wszystko będzie dobrze?!?! Czy ty siebie słyszysz?! Moja przyjaciółka jest w śpiączce, a ja nie wiem co się stało. Jak to się w ogóle stało, że ty tam byłeś pierwszy? Wiesz czemu tak zrobiła? – zadawała miliony pytań. Rozumiem ją, martwi się.
-Tak wiem. Po tym jak tańczyliśmy ja ją chciałem pocałować, a ona mnie uderzyła. W tym momencie zrobili nam zdjęcia.
Potem szepnąłem jej coś na ucho. Wyszliśmy z klubu i zaczęliśmy się kłócić. Ona pojechała, a ja chwilę zostałem. Jak odwiozłem El, pojechałem do domu Leny. Zastałem ją w takim stanie i zadzwoniłem po karetkę. Przyjechałem tutaj, powiedzieli mi, że Lena jest w śpiączce i za maksymalnie 2 tygodnie się obudzi. Zadzwoniłem po was i koniec.
-Co ty zrobiłeś?! – warknęła zdenerwowana Perrie.
-Wiem, sam jestem zły na siebie. Chyba to przez to, że trochę wypiłem. – tak naprawdę nic nie piłem, ale jakbym powiedział, że to prawda zabiła by mnie na miejscu.
-Ludzie, trzymajcie mnie. Jechałeś po pijaku? Czy ty w ogóle pomyślałeś co Ci się mogło stać? Lou ty mogłeś zginąć!!- Nigdy nie znałem jej z tej strony. Zawsze myślałem, że ma na wszystko wywalone. Zaskoczyła mnie, ale pozytywnie.
-Perrie spokojnie. Lou tu jest i wszystko z nim jest dobrze. Teraz ważna jest Lena. – uspokajał ją Zayn.
-Jak wy możecie się o nią martwić jak ona była dla was taka wredna? –spytała zaciekawiona dziewczyna. Ja wiedziałem czemu, ale oni to nie wiem.
-Bo wiesz Perrie. Lena, była dla nas wredna, ale przez te parę spotkań pokazała jak silny ma charakter. Nie boi się wyrażać swojego zdania i powiedzieć co o kim sądzi. I najważniejsze - broni swoich przyjaciół. Pokazała dziś, że nie jest samolubną jędzą tak jak inne modelki. Chyba wszyscy myślimy, że ona ukrywa prawdziwą siebie. Gdyby taka była naprawdę, zapewne byś się z nią nie zaprzyjaźniła.- Wszyscy przytaknęli na wypowiedź Liama. Nie spodziewałem się, że mają o niej takie zdania.
-Uwierz mi, Lena to cudowna dziewczyna. Jest inna niż wszyscy mówią. Kiedyś sami zobaczycie, jak świetną jest dziewczyną. – Pezz usiadła na krześle i nad czymś zaczęła myśleć. Miałem tylko nadzieję, że ma rację.
-Poznałam ją w klubie. Ona jeszcze nie była znaną modelką. Zobaczyłam ją już przy wejściu. Rzucała się w oczy wyglądem. Była ubrana w szpilki, jeansy i top. Nie wyglądała tak jak inne dziewczyny. Widziałam jak inni patrzyli się na nią. Podeszła do baru i zaczęła rozmawiać z barmanem. Nic nie zamówiła. Poszła na  parkiet i zaczęła tańczyć, po 5 minutach dołączył do niej jakiś chłopak. Świetnie go znałam, chyba każdy go znał. Zaliczał każdą dziewczynę, którą sobie upatrzył. Jeszcze, żadna mu nie odmówiła.  Tańczyli razem jakiś czas. Odwrócił ją tak, że patrzyli sobie w oczy.  Zaczął ją ciągnąć do łazienek. Na początku się opierała, ale on coś jej powiedział. Po tym już sama poszła za nim. Wiedziałam, że ona tego nie chciała dlatego poszłam za nią. Na chwilę musiałam się zatrzymać, bo zagadała do mnie moja przyjaciółka. Gdy już dotarłam do łazienki widziałam jak on chciał ją rozebrać a ona najzwyczajniej w świecie mu przywaliła. Jemu się to nie spodobało, więc walnął ją, ale tak mocno, że upadła na ziemię. Wtedy spojrzała mi w oczy. Chciałam do niej podejść i jej pomóc, jednak ona mi nie pozwoliła. Powiedziała, że cierpienie u niej w życiu jest normalne i nie chce nikogo innego na to narażać. Kazała wyjść. Tak zrobiłam. Po 10 minutach pojawiła się ona. Szybko do niej podbiegłam i spytałam czy jej coś zrobił. Wiecie co mi odpowiedziała? "Sensem mojego życia są cierpienia. Choćbym nie wiadomo jak chciała ich uniknąć, nie udaje mi się to. Ale ja się nie dam. Będę walczyć do końca. Do dziś próbuję je rozszyfrować".- Gadałyśmy przez cały czas. Ona pomagała mi w najważniejszych momentach życia. Nigdy nie powiedziała co stało się tamtego wieczoru. Nie mogę jej stracić. Zbyt wiele przez nią zyskałam by tak po prostu odeszła. Jeśli ona odejdzie to odejdzie cząstka mnie. Zrobię wszystko by była z nami jak najszybciej. – To co usłyszałem wzruszyło mnie. Po raz kolejny uświadomiłem sobie jak wartościową osobą jest Lena. Będę o nią walczył. 
*Oczami Karoliny*
-Wyjdziesz do tego Londynu na studia medyczne czy ci się to podoba czy nie!! –krzyczała moja matka. Od godziny się o to kłócimy.
-To ja zdecyduję co będę tam robić. Zrozum to w końcu, że ja nie będę jakimś pieprzonym chirurgiem. Nigdy. To są twoje zasrane ambicje. Pojadę tam, może i będę studiowała, ale na pewno nie medycynę. Jeśli już to taneczne. – Moja matka chce ze mnie zrobić lekarza a nie rozumie, że to nie jest dla mnie. Moją pasją jest taniec. Od ukończenia 15 roku życia chodzę na obrzeża miasta i tańczę.
-Ciekawe gdzie będziesz mieszkać, co robić. Kto za to wszystko zapłaci?
-Lena  mi pomoże. Ona w przeciwieństwie do ciebie mnie wspiera.
-I co? Będziesz pracowała jak ta dziwka? – teraz to już przesadziła.
-Jak możesz o niej tak mówić. Lena to najcudowniejsza osoba jaką znam. Przecież znasz ją od zawsze.
- Zwykła dziwka. Ale jak chcesz to leć do niej. Zobaczymy komu pierwszemu skoczysz do łóżka.
-Nienawidzę Cie!! – krzyknęłam i wybiegłam z domu. Poszłam tam gdzie zawszę. Do miejsca, w którym mogę się uspokoić. Stary magazyn, a daje więcej radości niż własna rodzina. Codziennie sobie uświadamiam, że jest tak mało osób, które chcą mi pomóc. Magda i Lena. Te 2 osoby są zawsze gdy tylko tego potrzebuje. Wspierają mnie w najważniejszych momentach mojego życia. W chwilach, w których ja sama nie dawałam sobie rady. Cieszę się, że je mam. Niestety Lena jest tak daleko. Gdy wyjadę, będę ją miała przy sobie, ale stracę Magdę. Jeśli ona się zgodzi wyjechać, też nie będzie dobrze. No cóż... odkąd Lena zrobiła karierę, Magda ją znienawidziła. Takie jest życie.
Wyciągnęłam telefon, by o wszystkim powiadomić Lenę, lecz nie odebrała. To jest dziwne, ona zawsze odbierała. Nawet gdybym zadzwoniła o 3 w nocy to by odebrała. Zadzwoniłam jeszcze parę razy i za każdym razem to samo. Martwiłam się o nią. Postanowiłam, że wrócę do domu.

2 miesiące później 

Po tym jak wróciłam, dzwoniłam jeszcze kilka razy.  Rano, gdy się obudziłam pierwsze co zrobiłam to popatrzyłam czy nie ma czegoś  w sieci o Lenie. Znalazłam. Lena zapadła w śpiączkę. Z tego co się dowiedziałam miała obudzić się jakieś 1,5 miesiące temu, ale są komplikacje. 2 miesiące. Tak strasznie się o nią boję. Cały czas kontaktuję się z Pezz. To ona mi wszystko mówi. Najgorsze jest to, że lekarze dają jej małe szanse na obudzenie się. Mówią, że jeśli do teraz się nie obudziła to już się nie obudzi.  Tak bardzo nie chce by odeszła. Jest dla mnie wszystkim.  Postanowiłam, że jak tylko skończę tu szkołę to przeniosę się do Londynu. Nie ważne czy się obudzi czy nie. Muszę być przy niej. Perrie spodobał się mój pomysł i nawet zaproponowała mieszkanie u niej, ale ja się jeszcze nie zdecydowałam. Naprawdę miło mi, jednak ja jej prawie nie znam. Nie chcę by miała przeze mnie problemy. Mam jakieś oszczędności, więc je wykorzystam. Zatrzymam się w jakimś hotelu, znajdę pracę i poszukam mieszkania. Poradzę sobie. Na szczęście mam tak cudownego brata jakim jest Kuba, który też zaproponował pomoc. Przykro mi, że nie mam oparcia w rodzicach, ale tak jest i muszę wytrzymać.
*Oczami Louisa*
2 miesiące. Właśnie tyle minęło odkąd doprowadziłem ją do tego stanu. Codziennie przychodzę do niej i czekam aż się obudzi. Przez ten czas zawaliłem zespół, rodzinę i El. Na szczęście po mojej stronie jest Perrie, która mnie rozumie. Powiedziałem jej co czuje, a ona wszystko zrozumiała. Opowiedziała mi o Lenie i o tym co ona przeszła. Po raz kolejny  powiem, że Len to najcudowniejsza osoba na całym świecie. Tak bardzo chciałbym, by się obudziła. Tak bardzo mi jej brakuje. Nie obchodzi mnie to, że uważa mnie za największego kretyna, ważne by tu była. Tak cholernie ją kocham. Przez te 8 tygodni uświadomiłem sobie, że nigdy nie kochałem Eleanor prawdziwą miłością. Jestem z nią, bo muszę. Może gdyby ona się tak nie zmieniła to nadal byłbym szczęśliwy, ale nie potrafię.
Siedzę u niej kolejny dzień. W domu jestem tylko by się przebrać i umyć. Nie jem, nie śpię. To się nie liczy. Liczy się tylko ona. Trzymam ją za dłoń, mówiąc jak bardzo jest dla mnie ważna. Nigdy nie powiedziałem co czuję, bo wiem, że ona mnie może słyszeć. Pielęgniarki już mnie dobrze znają więc, nie przeszkadza im to.
-Witaj Louis. Może być już poszedł do domu się przespać.- powitała mnie miła starsza pielęgniarka.
-Dzień dobry pani. Jakoś dam radę. Chcę jeszcze z nią chwilkę zostać.
-Ma szczęście mieć takiego przyjaciela jak ty. – westchnąłem i spojrzałem na jej twarz.
-Tak naprawdę to Lena mnie nienawidzi. Zniszczyłem jej życie. Początkowo też nie byłem dla niej dobry, ale gdy trochę ją poznałem, zrozumiałem jak wartościową jest osobą. Niestety zniszczyłem to, bo zachowywałem się jak największy kretyn. Tak bardzo bałem się swoich uczuć.  –wstałem i spojrzałem co się działo przed szpitalem. Kilkaset ludzi czekało, aż się obudzi. Nie spodziewałem się, że ma aż tylu fanów. Zawsze mówiła jak każdy jej nienawidzi.
-Miłość, to najcudowniejsze uczucie jakie może być. Nigdy nie powinniśmy  kryć go w sobie. – podeszła do mnie i położyła rękę na raminiu.
-Ma pani racje. Ale to nie jest takie łatwe. Ona nigdy by tego nie odwzajemniła. A poza tym moi przyjaciele, by mi tego nie wybaczyli. – Chyba czas wyprowadzić się z naszego wspólnego domu.
-Przyjaciel to osoba, która powinna wspierać drugą osobę na dobre i na złe. Jeśli tak nie jest to znaczy,  że nigdy nie była przyjacielem.
-No właśnie tak powinno być. A nie jest. – tak strasznie mi brakuje rozmów z nimi.
-A może oni się o ciebie martwią. Od 2 miesięcy praktycznie nie wychodzisz z tej sali. Dobrze wiem, że jesteś znanym członkiem zespołu.
-Martwią się! Na każdym kroku mówią mi jak zaniedbuję zespół. To nie jest troska o mnie, ale o siebie.
-Mylisz się.  Jeśli jest tak jak opowiadałeś to oni mogą myśleć, że ona chce cię skrzywdzić. To jest troska o twoje uczucia.
-Może ma pani rację. Trochę ich zaniedbałem, zaopiekuje się pani Leną jak wyjdę? Czas spędzić troszkę czasu z przyjaciółmi. 
-Ależ oczywiście. Będzie miała najlepszą opiekę. Ty idź i zajmij się przyjaciółmi. - gdy tylko usłyszałem obietnice zaopiekowania się nią, wybiegłem z sali. Szybko poszedłem w stronę wyjścia. Dobrze wiem, że muszę się zmierzyć z pytaniami. Zawsze wychodziłem tylnym wyjściem. Już z daleka widzę tłumy ludzi, którzy chcą się dowiedzieć coś o Lenie.

Nareszcie długo oczekiwany rozdział :) Przepraszam, ale mam bardzo dużo nauki. Rozdziały będą pojawiać się rzadziej ;( ale myślę, że jesteście super czytelnikami i mnie nie zostawicie ♥

Do następengo
♥♥♥ 

4 komentarze:

  1. Wiadomo, że Cię nie zostawimy! Czekam na nexta :** Wpadnij tez czasami do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam też nowy blog ("Pretty killer") i bardzo mi zależy abyś go oceniła, bo dopiero zaczynam go pisać :)

      Usuń
  2. Boże szkoda mi Leny. Ale ona chyba też go kocha ♥ cudownie piszesz, blog tez jest niesamowity mimo że niedawno go zaczęłaś. Czekam na nexta ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju :'( Kocham. <3 czytamy teraz dalej :) /M

    OdpowiedzUsuń