Oczami
Louisa
Po tym jak
uciekła, poszedłem do klubu i usiadłem przy reszcie zespołu. Była ze mną El,
więc nie mogłem powiedzieć, co się stało. Moja dziewczyna była już nieźle
napita, więc nie kontaktowała. Zdecydowanie przesadza z alkoholem. Miałem jej dość,
więc postanowiłem, że ją zawiozę do domu. Na szczęście dziś nic nie piłem. Wziąłem
Eleanor na ręce, po czym wsadziłem do samochodu. Zawiozłem ją do nas, bo
właśnie teraz tam się zatrzymała. Gdy byliśmy na miejscu, zaniosłem ją do domu,
do mojego pokoju. Chwilę przy niej posiedziałem. Zdecydowałem się, że muszę
wyjaśnić to wszystko Lenie. Dobrze wiedziałem, co jej powiedziałem. Ona nie
może o mnie tak myśleć. Nie może wiedzieć, że ja ją kocham. Musze coś wymyślić.
Położyłem na szafce przy łóżku tabletki i butelkę wody. Zdecydowałem pojechać
do niej i wszystko powiedzieć. Szybko wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu.
Nie obchodziło mnie to, że łamię wszystkie przepisy jakie są. Ważne jest tylko,
by do niej pojechać. Gdy tylko byłem pod jej domem, zacząłem uderzać w drzwi, lecz nie
było żadnego odzewu. Bałem się jak
cholera. Wiedziałem, że coś złego się stało, a ja nie miałem żadnego kontaktu z nią. Cholerna jasna, ja ją kocham. Kocham ją, a nie mogę nic zrobić. Osunęłam się po drzwiach z bezsilności.
Siedziałem tak trochę. Nawet łzy mi zaczęły lecieć. Zebrałem się w sobie i
zdecydowałem się wyważyć drzwi. Próbowałem wiele razy, ale nic to nie dało.
Znalazłem kamień i postanowiłem wybić szybę w oknie. Mało mnie interesowało, że
potem będę za to płacić. Najważniejsza jest Lena. Obszedłem do okoła, by łatwiej
było mi wejść. Rzuciłem największy kamień jaki tylko znalazłem. Wszedłem przez
okno i znalazłem ją leżącą na podłodze. Obok niej było chyba z 6 butelek wódki
i puste opakowanie tabletek nasennych. To wszystko przeze mnie. To ja
zniszczyłem jej życie. Znalazłem swój telefon i zadzwoniłem na pogotowie. Cały
czas próbowałem ją obudzić, lecz bezskutecznie.
-Lena,
proszę nie rób mi tego. Przepraszam za wszystko. Nie możesz teraz odejść.
Proszę. – Po 5 minut usłyszałem sygnał karetki.
Postanowiłem, że wyjdę przed drzwi by szybciej znaleźli odpowiedni dom. Sanitariusze
pytali się mnie o coś, lecz ja nie wiedziałem o co, ponieważ byłem tak
zdenerwowany jej stanem. Niestety nie pozwolili mi z nią jechać. Wsiadłem w
samochód i z piskiem opon ruszyłem za karetką w stronę szpitala. Chciałem by
ktoś był przy niej gdy się obudzili, ale nie miałem do tego głowy. Na miejscu
byłem po 20 minutach, bo na drodze był jakiś wypadek. Szybko dopchałem się do
recepcji pytając gdzie jest Lena.
Starsza pani spytała się mnie kim jestem dla poszkodowanej. Wiedząc, że jak
dowie się, że przyjacielem to mi nie powie, więc odpowiedziałem chłopakiem. Powiedziała
mi, że trwa badanie i mam się udać na 2 piętro. Nie chciałem jechać windą, bo to
tylko by spowolniło moje ruchy. Gdy byłem już na wyznaczonym piętrze zacząłem
szukać jakiegoś lekarza, by mógł mi powiedzieć co jest z moją Leną. Z za drzwi
wyszedł lekarz, podbiegłem do niego, by
dowiedzieć się co z nią jest.
-Niestety, z
panią Leną nie jest dobrze. Zażyła bardzo dużą środków nasennych, które popiła
silnym alkoholem. Do tego karetka przyjechała późno. Pacjentka wpadła w
śpiączkę. Mamy nadzieję, że ten stan potrwa maksymalnie 2 tygodnie.
-Czy mogę ją
teraz zobaczyć?- spytałem.
-Tak, ale
tylko na 5 minut. – wyminąłem lekarza i wszedłem do sali. Leżała tam. Usiadłem
na krześle, przy łóżku i chwyciłem jej
rękę
-Przepraszam
Cię. Nie powinienem Cię wtedy całować. Jakoś tak samo wyszło. Chciałbym, abyś
mnie kiedyś poznała takiego jakim jestem naprawdę. Wcale nie jestem taki jak ci
się wydaje, ale chyba sobie sam zarobiłem na tą opinię. Chciałbym być tu
dłużej, ale nie mogę. Muszę zadzwonić do Perrie, na pewno się o ciebie martwi.
Jeszcze Cie odwiedzę. Mam nadzieję, że nie będziesz zła za to, że przez ten czas
będę Cię nękał. Do zobaczenia.
Po wyjściu z
sali zadzwoniłem do Zayn'a, by ten poinformował wszystkich, że jestem w szpitalu z
Leną. Zjawili się 15 minut później. Pierwszą zobaczyłem Pezz. Martwiła się o
nią. W końcu były przyjaciółkami.
-Gdzie jest
Lena? Co z nią? Muszę się z nią szybko zobaczyć. Gdzie ona jest? Lou powiedz mi
natychmiast, gdzie jest moja przyjaciółka Lena?! – wykrzykiwała szybko tak, że
ledwo co ją usłyszałem.
-Pezz
spokojnie. Lena teraz jest w śpiączce. Wzięła dużą ilość środków nasennych i
popiła to mocnym alkoholem. – wytłumaczyłem jej to wszystko. Miałem tylko
nadzieję, że nie wie czemu tak postąpiła.
-Wszystko
będzie dobrze?!?! Czy ty siebie słyszysz?! Moja przyjaciółka jest w śpiączce, a
ja nie wiem co się stało. Jak to się w ogóle stało, że ty tam byłeś pierwszy?
Wiesz czemu tak zrobiła? – zadawała miliony pytań. Rozumiem ją, martwi się.
-Tak wiem.
Po tym jak tańczyliśmy ja ją chciałem pocałować, a ona mnie uderzyła. W tym
momencie zrobili nam zdjęcia.
Potem szepnąłem jej coś na ucho. Wyszliśmy z klubu i zaczęliśmy się kłócić. Ona pojechała, a ja chwilę zostałem. Jak odwiozłem El, pojechałem do domu Leny. Zastałem ją w takim stanie i zadzwoniłem po karetkę. Przyjechałem tutaj, powiedzieli mi, że Lena jest w śpiączce i za maksymalnie 2 tygodnie się obudzi. Zadzwoniłem po was i koniec.
Potem szepnąłem jej coś na ucho. Wyszliśmy z klubu i zaczęliśmy się kłócić. Ona pojechała, a ja chwilę zostałem. Jak odwiozłem El, pojechałem do domu Leny. Zastałem ją w takim stanie i zadzwoniłem po karetkę. Przyjechałem tutaj, powiedzieli mi, że Lena jest w śpiączce i za maksymalnie 2 tygodnie się obudzi. Zadzwoniłem po was i koniec.
-Co ty
zrobiłeś?! – warknęła zdenerwowana Perrie.
-Wiem, sam
jestem zły na siebie. Chyba to przez to, że trochę wypiłem. – tak naprawdę nic
nie piłem, ale jakbym powiedział, że to prawda zabiła by mnie na miejscu.
-Ludzie,
trzymajcie mnie. Jechałeś po pijaku? Czy ty w ogóle pomyślałeś co Ci się mogło
stać? Lou ty mogłeś zginąć!!- Nigdy nie znałem jej z tej strony. Zawsze
myślałem, że ma na wszystko wywalone. Zaskoczyła mnie, ale pozytywnie.
-Perrie
spokojnie. Lou tu jest i wszystko z nim jest dobrze. Teraz ważna jest Lena. –
uspokajał ją Zayn.
-Jak wy
możecie się o nią martwić jak ona była dla was taka wredna? –spytała
zaciekawiona dziewczyna. Ja wiedziałem czemu, ale oni to nie wiem.
-Bo wiesz Perrie.
Lena, była dla nas wredna, ale przez te parę spotkań pokazała jak silny ma
charakter. Nie boi się wyrażać swojego zdania i powiedzieć co o kim sądzi. I
najważniejsze - broni swoich przyjaciół. Pokazała dziś, że nie jest samolubną
jędzą tak jak inne modelki. Chyba wszyscy myślimy, że ona ukrywa prawdziwą siebie.
Gdyby taka była naprawdę, zapewne byś się z nią nie zaprzyjaźniła.- Wszyscy
przytaknęli na wypowiedź Liama. Nie spodziewałem się, że mają o niej takie
zdania.
-Uwierz mi,
Lena to cudowna dziewczyna. Jest inna niż wszyscy mówią. Kiedyś sami
zobaczycie, jak świetną jest dziewczyną. – Pezz usiadła na krześle i nad czymś
zaczęła myśleć. Miałem tylko nadzieję, że ma rację.
-Poznałam ją
w klubie. Ona jeszcze nie była znaną modelką. Zobaczyłam ją już przy wejściu.
Rzucała się w oczy wyglądem. Była ubrana w szpilki, jeansy i top. Nie wyglądała
tak jak inne dziewczyny. Widziałam jak inni patrzyli się na nią. Podeszła do
baru i zaczęła rozmawiać z barmanem. Nic nie zamówiła. Poszła na parkiet i zaczęła tańczyć, po 5 minutach
dołączył do niej jakiś chłopak. Świetnie go znałam, chyba każdy go znał.
Zaliczał każdą dziewczynę, którą sobie upatrzył. Jeszcze, żadna mu nie
odmówiła. Tańczyli razem jakiś czas.
Odwrócił ją tak, że patrzyli sobie w oczy.
Zaczął ją ciągnąć do łazienek. Na początku się opierała, ale on coś jej
powiedział. Po tym już sama poszła za nim. Wiedziałam, że ona tego nie chciała
dlatego poszłam za nią. Na chwilę musiałam się zatrzymać, bo zagadała do mnie
moja przyjaciółka. Gdy już dotarłam do łazienki widziałam jak on chciał ją
rozebrać a ona najzwyczajniej w świecie mu przywaliła. Jemu się to nie
spodobało, więc walnął ją, ale tak mocno, że upadła na ziemię. Wtedy spojrzała
mi w oczy. Chciałam do niej podejść i jej pomóc, jednak ona mi nie pozwoliła.
Powiedziała, że cierpienie u niej w życiu jest normalne i nie chce nikogo
innego na to narażać. Kazała wyjść. Tak zrobiłam. Po 10 minutach pojawiła się
ona. Szybko do niej podbiegłam i spytałam czy jej coś zrobił. Wiecie co mi
odpowiedziała? "Sensem mojego życia są cierpienia. Choćbym nie wiadomo jak
chciała ich uniknąć, nie udaje mi się to. Ale ja się nie dam. Będę walczyć do
końca. Do dziś próbuję je rozszyfrować".- Gadałyśmy przez cały czas. Ona pomagała
mi w najważniejszych momentach życia. Nigdy nie powiedziała co stało się
tamtego wieczoru. Nie mogę jej stracić. Zbyt wiele przez nią zyskałam by tak po
prostu odeszła. Jeśli ona odejdzie to odejdzie cząstka mnie. Zrobię wszystko by
była z nami jak najszybciej. – To co usłyszałem wzruszyło mnie. Po raz kolejny
uświadomiłem sobie jak wartościową osobą jest Lena. Będę o nią walczył.
*Oczami
Karoliny*
-Wyjdziesz
do tego Londynu na studia medyczne czy ci się to podoba czy nie!! –krzyczała
moja matka. Od godziny się o to kłócimy.
-To ja
zdecyduję co będę tam robić. Zrozum to w końcu, że ja nie będę jakimś
pieprzonym chirurgiem. Nigdy. To są twoje zasrane ambicje. Pojadę tam, może i
będę studiowała, ale na pewno nie medycynę. Jeśli już to taneczne. – Moja matka
chce ze mnie zrobić lekarza a nie rozumie, że to nie jest dla mnie. Moją pasją
jest taniec. Od ukończenia 15 roku życia chodzę na obrzeża miasta i tańczę.
-Ciekawe
gdzie będziesz mieszkać, co robić. Kto za to wszystko zapłaci?
-Lena mi pomoże. Ona w przeciwieństwie do ciebie mnie wspiera.
-I co? Będziesz pracowała jak ta dziwka? – teraz to już przesadziła.
-Jak możesz
o niej tak mówić. Lena to najcudowniejsza osoba jaką znam. Przecież znasz ją od
zawsze.
- Zwykła
dziwka. Ale jak chcesz to leć do niej. Zobaczymy komu pierwszemu skoczysz do
łóżka.
-Nienawidzę
Cie!! – krzyknęłam i wybiegłam z domu. Poszłam tam gdzie zawszę. Do miejsca, w
którym mogę się uspokoić. Stary magazyn, a daje więcej radości niż własna
rodzina. Codziennie sobie uświadamiam, że jest tak mało osób, które chcą mi pomóc.
Magda i Lena. Te 2 osoby są zawsze gdy tylko tego potrzebuje. Wspierają mnie w
najważniejszych momentach mojego życia. W chwilach, w których ja sama nie
dawałam sobie rady. Cieszę się, że je mam. Niestety Lena jest tak daleko. Gdy
wyjadę, będę ją miała przy sobie, ale stracę Magdę. Jeśli ona się zgodzi
wyjechać, też nie będzie dobrze. No cóż... odkąd Lena zrobiła karierę, Magda ją
znienawidziła. Takie jest życie.
Wyciągnęłam
telefon, by o wszystkim powiadomić Lenę, lecz nie odebrała. To jest dziwne, ona
zawsze odbierała. Nawet gdybym zadzwoniła o 3 w nocy to by odebrała.
Zadzwoniłam jeszcze parę razy i za każdym razem to samo. Martwiłam się o nią.
Postanowiłam, że wrócę do domu.
2 miesiące później
Po tym jak
wróciłam, dzwoniłam jeszcze kilka razy.
Rano, gdy się obudziłam pierwsze co zrobiłam to popatrzyłam czy nie ma
czegoś w sieci o Lenie. Znalazłam. Lena
zapadła w śpiączkę. Z tego co się dowiedziałam miała obudzić się jakieś 1,5
miesiące temu, ale są komplikacje. 2 miesiące. Tak strasznie się o nią boję.
Cały czas kontaktuję się z Pezz. To ona mi wszystko mówi. Najgorsze jest to, że
lekarze dają jej małe szanse na obudzenie się. Mówią, że jeśli do teraz się nie
obudziła to już się nie obudzi. Tak
bardzo nie chce by odeszła. Jest dla mnie wszystkim. Postanowiłam, że jak tylko skończę tu szkołę to
przeniosę się do Londynu. Nie ważne czy się obudzi czy nie. Muszę być przy
niej. Perrie spodobał się mój pomysł i nawet zaproponowała mieszkanie u niej,
ale ja się jeszcze nie zdecydowałam. Naprawdę miło mi, jednak ja jej prawie nie
znam. Nie chcę by miała przeze mnie problemy. Mam jakieś oszczędności, więc je
wykorzystam. Zatrzymam się w jakimś hotelu, znajdę pracę i poszukam mieszkania.
Poradzę sobie. Na szczęście mam tak cudownego brata jakim jest Kuba, który też
zaproponował pomoc. Przykro mi, że nie mam oparcia w rodzicach, ale tak jest i
muszę wytrzymać.
*Oczami
Louisa*
2 miesiące.
Właśnie tyle minęło odkąd doprowadziłem ją do tego stanu. Codziennie przychodzę
do niej i czekam aż się obudzi. Przez ten czas zawaliłem zespół, rodzinę i El.
Na szczęście po mojej stronie jest Perrie, która mnie rozumie. Powiedziałem jej
co czuje, a ona wszystko zrozumiała. Opowiedziała mi o Lenie i o tym co ona
przeszła. Po raz kolejny powiem, że Len
to najcudowniejsza osoba na całym świecie. Tak bardzo chciałbym, by się
obudziła. Tak bardzo mi jej brakuje. Nie obchodzi mnie to, że uważa mnie za
największego kretyna, ważne by tu była. Tak cholernie ją kocham. Przez te 8
tygodni uświadomiłem sobie, że nigdy nie kochałem Eleanor prawdziwą miłością.
Jestem z nią, bo muszę. Może gdyby ona się tak nie zmieniła to nadal byłbym
szczęśliwy, ale nie potrafię.
Siedzę u
niej kolejny dzień. W domu jestem tylko by się przebrać i umyć. Nie jem, nie
śpię. To się nie liczy. Liczy się tylko ona. Trzymam ją za dłoń, mówiąc jak bardzo
jest dla mnie ważna. Nigdy nie powiedziałem co czuję, bo wiem, że ona mnie może
słyszeć. Pielęgniarki już mnie dobrze znają więc, nie przeszkadza im to.
-Witaj
Louis. Może być już poszedł do domu się przespać.- powitała mnie miła starsza
pielęgniarka.
-Dzień dobry
pani. Jakoś dam radę. Chcę jeszcze z nią chwilkę zostać.
-Ma
szczęście mieć takiego przyjaciela jak ty. – westchnąłem i spojrzałem na jej
twarz.
-Tak
naprawdę to Lena mnie nienawidzi. Zniszczyłem jej życie. Początkowo też nie
byłem dla niej dobry, ale gdy trochę ją poznałem, zrozumiałem jak wartościową
jest osobą. Niestety zniszczyłem to, bo zachowywałem się jak największy kretyn.
Tak bardzo bałem się swoich uczuć.
–wstałem i spojrzałem co się działo przed szpitalem. Kilkaset ludzi
czekało, aż się obudzi. Nie spodziewałem się, że ma aż tylu fanów. Zawsze
mówiła jak każdy jej nienawidzi.
-Miłość, to
najcudowniejsze uczucie jakie może być. Nigdy nie powinniśmy kryć go w sobie. – podeszła do mnie i
położyła rękę na raminiu.
-Ma pani
racje. Ale to nie jest takie łatwe. Ona nigdy by tego nie odwzajemniła. A poza
tym moi przyjaciele, by mi tego nie wybaczyli. – Chyba czas wyprowadzić się z
naszego wspólnego domu.
-Przyjaciel
to osoba, która powinna wspierać drugą osobę na dobre i na złe. Jeśli tak nie jest
to znaczy, że nigdy nie była
przyjacielem.
-No właśnie
tak powinno być. A nie jest. – tak strasznie mi brakuje rozmów z nimi.
-A może oni
się o ciebie martwią. Od 2 miesięcy praktycznie nie wychodzisz z tej sali.
Dobrze wiem, że jesteś znanym członkiem zespołu.
-Martwią
się! Na każdym kroku mówią mi jak zaniedbuję zespół. To nie jest troska o mnie,
ale o siebie.
-Mylisz
się. Jeśli jest tak jak opowiadałeś to oni
mogą myśleć, że ona chce cię skrzywdzić. To jest troska o twoje uczucia.
-Może ma pani rację. Trochę ich zaniedbałem, zaopiekuje się pani Leną jak wyjdę? Czas spędzić troszkę czasu z przyjaciółmi.
-Ależ oczywiście. Będzie miała najlepszą opiekę. Ty idź i zajmij się przyjaciółmi. - gdy tylko usłyszałem obietnice zaopiekowania się nią, wybiegłem z sali. Szybko poszedłem w stronę wyjścia. Dobrze wiem, że muszę się zmierzyć z pytaniami. Zawsze wychodziłem tylnym wyjściem. Już z daleka widzę tłumy ludzi, którzy chcą się dowiedzieć coś o Lenie.
Nareszcie długo oczekiwany rozdział :) Przepraszam, ale mam bardzo dużo nauki. Rozdziały będą pojawiać się rzadziej ;( ale myślę, że jesteście super czytelnikami i mnie nie zostawicie ♥
Do następengo
♥♥♥
Wiadomo, że Cię nie zostawimy! Czekam na nexta :** Wpadnij tez czasami do mnie :)
OdpowiedzUsuńMam też nowy blog ("Pretty killer") i bardzo mi zależy abyś go oceniła, bo dopiero zaczynam go pisać :)
UsuńBoże szkoda mi Leny. Ale ona chyba też go kocha ♥ cudownie piszesz, blog tez jest niesamowity mimo że niedawno go zaczęłaś. Czekam na nexta ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńJeju :'( Kocham. <3 czytamy teraz dalej :) /M
OdpowiedzUsuń